Podpisuję się pod słowami kolegi. Również POLECAM ten film z podanych wyżej względów.

popieram rasowe sf teraz bardzo mi brakuje takich filmów, bez mega efektów bliżej do klimatow Dicka. 8/10

Mocny cyberpunk przeplatany zasadniczymi pytaniami dręczącymi filozofów od wieków. Też dałbym 9/10 ale moja ocena podupadła z uwagi na niepotrzebne strzelaniny. Za mały budżet by było efektownie i wyszło zbyt efekciarsko. Zresztą tak dużo scen akcji nie było potrzebnych, zamiast tego mogli nakręcić więcej dialogów pomiędzy głównymi bohaterami czy takich przepięknych scen jak taniec. I jeszcze ekstra punkty za motywy z nową-mową cyborgów , test z kubkami na empatię i testy Turinga. Ogólnie wyszedł bardzo dobry i nietuzinkowy film.

Motyw strzelanin jest zamierzony - pokazuje jak wielka, wręcz gigantyczna przepaść łączy nas - zbudowanych z pierwotnie pozlepianych ze sobą jednokomórkowców w dodatku kompletnie z przypadku, z kolejnym etapem ewolucji czyli twardym metalem i superszybkimi miliardami tranzystorów zaprojektowanymi by najlepiej spełniać swoją funkcję, w dodatku ulepszanymi w kilku tysięcznie razy szybszy sposób. Rozumiem kobiecą fascynacją tańcem, czy stroną piękna, czy emocjonalną(dialogi) ale bez przesady - było tego wystarczająco, a tak film ma szansę trafić do obu płci, o ile tylko oczekują czegokolwiek ambitniejszego. FIlm jest idealnie wyważony i do arcydzieła brakuje mu tylko nieznanego mi bliżej składnika który sprawia że dany obraz fascynuje mnie tak że mogę go oglądać 100x i dalej mieć z tego przyjemność.

Mnie także podobała się scena tańca, ale jeszcze bardziej scena powstania maszyny, świetnie zgrana z muzyką. Mowa cyborgów bardzo pomysłowa!
Ogólnie - mega pozytywne zaskoczenie.

Czy tylko mi ta muzyka kojarzy się z muzyką Vangelis do "Blade Runnera", wg mnie to bliżone klimaty i niejako ta sama nostalgiczna nuta?

Aż musiałam sprawdzić. Cyber-punk rządzi :)

właśnie najbardziej wkurza mnie tu podróba muzy z Blade Runnera, a generalnie to jest badziew bazujący na tym zacnym filmie

Przecież scena narodzi żywcem zerżnięta z Ghost in the Shell, scenę tańca też chyba w którymś anime widziałem, Finał mi osobiście przypomina Armitage.
Sceny, które są akceptowalne w anime (strzały i bohaterowi nic nie jest, bo Maszyna nawet zadrapania po przeciwpancernych nie ma) w filmie aktorski budzą uśmiech politowania. Jest o wiele lepiej niż live action z Japonii, ale wciąż to nie to co bym chciał zobaczyć na ekranie.
Źle nie było, budżet pewno mieli niewielki, generalnie na plus, ale niektóre sceny wołały o pomstę do nieba.
Na marginesie jeśli kiedykolwiek będą chcieli zrobić remake Obcego (modlę się aby do tego nie doszło, ale kto wie) to Caity nadaje się świetnie na Ripley ;) Charyzma, seksowna muskulatura i to coś co sprawia, że bohaterki (nie tylko tu) przez nią grane zjednują sobie widza.

swietne kino , takie jak kiedys z Rudger Hauerem ...częsc dzisiejszych pustakow tego nie ogarnia