ten film to okropne potraktowanie bardzo dobrej nagrodzonej powieści Roalda Dahla - podczas gdy w filmi wszystko jest tak przerysowane, jakby to była karykatura. Ciekawe, że np. takiego Harry'ego Pottera potrafili porzadnie i z jako takim szacunkiem zekranizować, a to?! Co to ma być? Początek nawet niezły, ale potem nudy, nudy, banał i przewidywalnośc... TRagedia.
5/10
Według mnie książka była świetna, a film też niczego sobie. W porównaniu w Harrym Potterem jest rewelacyjną adaptacją książki.
Aniu, no weź.
Ja, ogromny fan Dahla, Ci to mówię :) Ekranizacja jest dobra, nie powiesz mi, że powieść nie jest przerysowana. Dorośli jako zło wcielone, etc. Na tym polega urok Dahla.. :)
Jak dla mnie, "Matylda" jest jedną z lepszych ekranizacji, jaką oglądałam. Fakt, mocno przerysowana - ale czy książka Dahla taką nie była? Była, tyle tylko, że na filmie po prostu bardziej się to uwydatnia. No i wg. mnie porównanie "M." do "Pottera" ma się nijak - jak dla mnie własnie tą pierwszą potraktowano wiernie i z szacunkiem, a Pottera przerobiono na totalnie beznadziejne, komercyjne dno. Ot co.
Z.
nie znam książek Dahla, ale wiem, że facet brakiem oryginalności i ekscentryczności nie grzeszył, więc może film jest adekwatny do jego stylu? :)
Ja najpierw oglądałam film, potem dopiero przeczytałam książkę i sądzę, że film jest całkiem niezłą adaptacją, ZWŁASZCZA w porównaniu Harry'm (ostatni film to jakaś porażka). Reżyser uchwycił to, o co chodziło w książce i to się liczy. :)