Film uważam za dobry. Głownie za historię. USA to jednak kraj, gdzie śmieci nie zamiata się pod dywan, ale co chwilę gdzieś coś się pojawia. O Guantanamo wiemy wiele i od lat, ale to co się tam działo ma swoje prywatne historie. Mnie ciekawi jedno. Że podają tu konkretne nazwiska, jak Rumsfelda, ale także pada nazwisko Obamy na końcu. I to jest ciekawe. Człowiek, który tak walczył z nierównością prawa, w tym wypadku nie miał skrupułów. Dobrze, że są dokumenty. Wiadomo co tam się działo, kto, komu i co kazał. Wyobrażacie sobie taki film o Putinie i jego decyzjach co do ludzi w Gułagach nakręcony i zagrany przez Rosjan?