Jackie Chan gra tu detektywa, który we współpracy z Interpolem, próbuje dopaść kryminalistę trudniącego się przemytem ludzi. Udaje mu się odbić pewnego (chyba) buddyjskiego chłopca, który używa nadzwyczajnych mocy swojego medalionu aby uczynić Chana nieśmiertelnym.

Ni to dla dzieci, ni to dla dorosłych. Tak naprawdę to i kota z pokoju wyprosiłem z pokoju by tego nie widział. Stosunek budżetu do boxoffice mówi sam za siebie ($41mln > $34mln). Marne efekty i kaskaderstwo czynią ten film nieznośnym do oglądania. Montaż, scenariusz, a nawet i aktorstwo, w sumie kretyńskie, a humor w Medalionie jest po prostu kompromitujący. Ponadto, zastanawiam się kto do chjua pomyślał w ogóle, że Jackiemu Chanowi trzeba dawać jakiekolwiek super moce? Bez tego szło mu i tak doskonale w każdym, gorszym czy lepszym filmie. Po co kazać mu latać jak w "Przyczajonym tygrysie, ukrytym smoku" (btw, 2/10)? Trzeba było dać do tego filmu jakiegoś grubasa-nieudacznika, a komediowość zdawałaby się na pewno bardziej naturalna, a tu sprawny fizycznie policjant, któremu i tak dobrze idzie, dostaje super moce i lata wyżej niż DiCaprio charkał z Titanica. WTF ja pytam!