bo cały film to opowieść biegnącego dzień za dniem życia wiejskiej wielodzietnej rodziny umiejscowionej gdzieś na kalifornijskiej prerii. Dzieci w różnym wieku mają swoje życie, dorośli, prowadzą swoje. Z każdym dniem widać, że dorośli oddalają się od siebie, nie ma między nimi takiej chemii jaka jest po początku filmu. Uśmiech, zadowolenie, rodzinna więź i miłość. Z każdą chwilą wszystko to wygasa, by w końcowych scenach zgasło na amen. W życiu nie spodziewałbym się takiej dramatycznej końcówki, za którą wielki plus! Świetnie, choć momentami nużąco opowiedziana historia z tragicznym finałem. Nic tylko oglądać!