Latem zeszłego roku byłam przed filmową willą Orwicza (Obrońców Westerplatte 24) i co mnie zaskoczyło, to widok kostki brukowej (pewnie z lat 30-tych), ale w filmie z 1985 roku na jezdni jest asfalt. Szkoda, że w czasie kręcenia filmu nie było kostki brukowej, wtedy sceneria byłaby jeszcze bardziej z epoki. A sama willa jest w strasznym stanie, właściwie to ruina. Mieszka tam dziwna klientela, łyse dresy, piwko jakaś przyczepa z hot dogami, głośna kiczowata muzyka, generalnie porażka. Szkoda, że miasto nie potrafi zadbać o takie perełki, bo to nie tylko piękny architektonicznie budynek, ale też swego rodzaju kultowe miejsce dla fanów filmu, których jest zapewne wielu.