Zaczarowała mnie nie tyle co obecna w filmie hipnoza, co kreacja Alana Rickmana, który (jak zwykle zresztą) wykonał kawał dobrej roboty.
W filmie jest czas na wzruszenia, głębokie przemyślenia i na śmiech, czyli wszytko jest jak najbardziej w porządku.
Film ten jest idealny dla wielbicieli, a raczej wielbicielek, mrocznych i dzikich wcieleń Rickmana, oraz jego nieprzyzwoicie zniewalającego głosu, którym to dosłownie hipnotyzuje.
"Film ten jest idealny dla wielbicieli, a raczej wielbicielek, mrocznych i dzikich wcieleń Rickmana, oraz jego nieprzyzwoicie zniewalającego głosu, którym to dosłownie hipnotyzuje. "
Rany boskie, szukałam w komentarzach lekkiej zachęty, a znalazłam odzwierciedlenie moich potrzeb, czyli idealny, osobisty przymus. :D