Powiem to tak. Żaden film nie wzruszył mnie tak bardzo, jak "Metropolis". Znakomite efekty wizualne, dźwiękowe, specjalne. Kreacja postaci stała na bardzo wysokim poziomie. Główny watek więzi między Kenichim oraz Timą był najbardziej wzruszającym jaki miałem sposobność oglądać. Nie będę się rozpisywał, bo miało być kilka słów, a jest kilkaset:). Cóż, czas kończyć. Oczywiście 10\10, rzadko ogłada się takie arcydzieła.......
Ja Metropolis widziałam dawno temu, ale bardzo mi się podobał. Najfajniejsze było przeniesienie kreski z mangi z lat 50. Na tym zabiegu w stylu retro skorzystał cały film. Stał się oryginalniejszy i bardziej przejrzysty, choć mimo to nie przestał być niepoważny. Szkoda tylko, że miałam okazję oglądać go w angielskim dubbingu. Japoński byłby pewnie 10 razy lepszy. Główny wątek też bardzo mnie wzruszył... achhh... niepoprawna romantyczka ze mnie.