Zwracasz się tak do kogoś konkretnie, czy tak ogólnie do każdego odwiedzającego forum? :]

To, że ktoś obserwuje swój temat, nie znaczy że obserwuje fanatycznie stronę filmu. Dopisz się do wcześniejszego tematu, a nie twórz nowy.
Pozdrawiam. :)

masterton pisze erotyki, a king nie ;p i kto lepszy ;d

Ale ty jesteś zjebem.

Chyba żadnej ksiazki Mastertona nie przeczytales?! Ubogie słownictwo? wiesz o czym piszesz??? Ktoś napisał, że jeżeli coś trzeba opisać nie do opisania to on to opisze;) Ten autor piszę więcej ksiązek w roku, niz ty zdazysz przeczytac. A co do Kinga to jest dla mnie nudnowaty, kiedy zabieram sie za jego ksiazki malo kiedy je koncze, Mastertona to moge czytac i czytac, ale to pewnie kwestia gustu.

Do Kinga trzeba mieć cierpliwość,a nie zniechęcać się jak po paru stronach jeszcze krwi nie ma. Owszem, czytam głównie Kinga, ale Mastertona też przeczytałem parę książek z ciekawości i nie wiem czy trafiłem słabo, ale dla mnie to były gnioty. King pisze bardziej literacko. To że akcja długo się rozwija jest zaletą, napięcie narasta stopniowo, a nie wszystko od razu. A jak cię nudzą długie wstępy, to polecam opowiadania Kinga - "Nocna Zmiana" to najlepsza antologia opowiadań grozy jaka istnieje.

Nie przepadam za książkami, ale ostatnio dorwałem powieść innego 'mistrza grozy' - "Złe miejsce" Deana Koontza. Świetnie się książkę czyta, pięknie autor przechodzi między spojrzeniem na świat z perspektywy jednego bohatera, w perspektywę drugiego, dzięki czemu da się tych wszystkich bohaterów polubić i zaangażować w ich losy... ale rozwiązanie jest tak głupie, że do filmu się w żaden sposób nie nadaje. Film najprawdopodobniej byłby jedynie przeciętną papką.

Nie chcę się wdawać w dyskusje odnośnie książek, ale bogate słownictwo oraz ciekawy styl nie zagwarantują dobrego filmu.

Ja podobnie, zwykle nie czytam książek, wolę oglądać filmy, nazwijcie to jak chcecie - lenistwo, niski poziom kulturalny, głupota. Ja po prostu lubię oglądać filmy.
Jednak dorwałem się w zeszłym roku do książki Mastertona. Starzy mięli trochę książek z młodości to znalazłem sobie jedną, możliwie jak najkrótszą ;] aha zapomniałem dodać, że nie akurat nie było w domu prądu...
No więc padło na "Manitou" Książka genialna! Koniec mnie trochę zdenerwował. Ale po za tym świetna, wtedy też zacząłem szukać filmu, bo jak książka taka dobra, to na pewno ją zekranizowali. No i znalazłem. Z 1978 roku, no to myślę, "że kiedyś to się robiło filmy!" i na pewno ten też dobry. Dowiedziałem się jednak, że film wypadł tragicznie. A sam Masterton podobno powiedział, że już NIGDY nie pozwoli zekranizować swojej książki. Do samego filmu jednak nie zdołałem dotrzeć, więc nie wiem czy aż taki zły, a po opiniach bardzo się zniechęciłem do poszukiwań.
Czemu nie przeczytałem więcej jego książek? Heh sam się nad tym zastanawiam. Mimo, że książka mnie urzekła, wolę wciąż oglądać filmy. W tym filmy Kinga.

A jeśli chodzi o ogólnie filmy na podstawie książek, to wydaje mi się, że podstawą nie jest forma książki, a jej treść, która w rękach dobrego reżysera może się całkowicie odmienić i ze słabej książki powstanie świetny film, lub odwrotnie

Trzy ostatnie Mastertony, które przeczytałem, nie zawierały ani krzty flaczka, więc chyba przesadzasz...