Wszyscy sami sobie, "pozamykani" gdzieś we własnych wizjach nieba siedzą w pięknie umalowanych domkach i rozpamiętują rozłąkę z bliskimi. Pochłonięci w zadumie nie bardzo wiedzą co ze sobą zrobić. Z oddali jak z cicho grającego radia na domowej szafce płyną słowa Boga, że "kocha i miłuje" niestety jak go nie widać tak go nie zobaczą.
PS Co do filmu to moim zdaniem - straszny przeciętniak. Fakt od strony wizualnej prezentuje się bardzo dobrze i tutaj nie mam mu nic do zarzucenia. Sama historia też mogłaby być całkiem do rzeczy, gdyby nie to, że staje się taka płaska, patetyczna i kiczowata. O wielki znalazł się Romeo jakiego jeszcze niebo nie widziało i rusza po swoją grzeszną Julię udowadniając samemu Bogu jak bardzo jest omylny..