Nie wystarczy w filmie gadać o wyborach i konsekwencjach, żeby zrobić metafizyczną opowieść o
życiu.
Niestety w przypadku filmu "Między wierszami" mamy do czynienia z grafomanią najniższych lotów
opakowaną w piękny papier ozdobny (aktorzy), spod której wyziera jedynie pustka.
Film nudny, przegadany, dłużyzny niesamowite okraszone pseudo-poważną-muzyką.
Kiepski scenariusz i letnia gra aktorów.
Ogólnie dałbym słabą "2", ale jest kilka gorszych filmów.
Pozdrawiam :-)
Już myślałem, że to to tylko ja mam takie odczucia.
Proste mądrostki ubrane w pompatyczne słowa.
Gawęd, łez i rozterek nie było końca.
to wszystko prawda, nie mniej oglądało się dobrze. Czasem może warto przypomnieć sobie proste, najzwyklejsze prawdy
Ciekawie opowiedziana historia, dobre aktorstwo (Cooper, Irons, Quaid i od biedy Wilde).
Ani przez minutę nie nudzi (czego nie można powiedzieć np. o pełnym dłużyzn filmie przygodowym "Jeździec znikąd"), mimo że opiera się a dialogach.
Czasami filmy przegadane od początku do końca mogą być 100x więcej warte niż pokazujące piękne obrazki i efekty specjalne. Obejrzyj sobie np. "Rzeź".
Oglądałem "Rzeź". To jeden z moich ulubionych filmów. Polański udowadnia, że nie trzeba robić długich filmów tak jak np. ostatnio Peter Jackson (seria o Hobbicie) czy Mira Nair ("Uznany za fundamentalistę"), by osiągnąć zamierzony efekt.
Zgadzam się w 100%. Najbardziej rozwalały mnie sceny jak główny bohater 'tworzył' dzieło, pot mu spływał ze skroni, siedział skupiony. Reżyser chyba chciał przez to podkreślić jego geniusz i nadzwyczajność. Tymczasem mam wrażenie, że taki czas przeżywa każdy ogarnięty student podczas sesji.
Albo tego filmu nie zrozumiales, albo spodziewales sie bog wie czego. Srednia ocena spolecznosci to 7,4, wiec wyglada na to ze film jest "dobry+". Niby gdzie i niby jak? Film nie byl pretensjonalny, tendencyjny czy wlasnie moralizatorski. A wlasnie to Twoj argument, "tanie moralizatorstwo"? Nie wiem czy ogladalismy ten sam film, ale bohater nie poniosl absolutnie ZADNYCH konsekwencji z racji tego co zrobil, sam byl winowajcą, ofiarą i sędzią we wlasnej sprawie, naprawde przyjemny film.
Ja również nie jestem zachwycona tym filmem. Być może gdyby trwał o połowę krócej, coś mogłoby z tego wyjść, tymczasem czuję się znudzona.
krytykujecie rzeczy których nie rozumiecie. rzucasz tytułami mniej popularnych filmów by upozorować się na znawce kina... tylko po co?
krytykujecie rzeczy których nie rozumiecie. rzucasz tytułami mniej popularnych filmów by upozorować się na znawce kina... tylko po co?
krytykujecie rzeczy których nie rozumiecie. rzucasz tytułami mniej popularnych filmów by upozorować się na znawce kina... tylko po co?
krytykujecie rzeczy których nie rozumiecie. rzucasz tytułami mniej popularnych filmów by upozorować się na znawce kina... tylko po co?
obejrzałem skuszony wysoką oceną, ale niestety muszę się zgodzić z autorem postu. stracony czas.
O czym Ty mówisz? Jaki nudny był ten film? Oglądałem go jednym tchem. Przegadany? A co może mieli się strzelać? Polecieć na księżyc? Piękna historia nieszczęśliwej miłości, a Ty za przeproszeniem bredzisz coś o Coehlo.. "Uwielbiam" takie przeintelektualizowane wpisy na tym serwisie.. I możesz dać sztywną jedynę temu filmowi. Twoja wola i wybór. Tylko Ty się ośmieszysz a nie Ci którzy chwalą ten film..
Pozdrawiam
„Nawet tysiąc sztucznych kwiatów nie ożywi pustyni. A tysiąc pustych twarzy nie zapełni pustki pomieszczenia.” To zdanie psychiatry i psychoterapeuty Fritza Perlsa dokładnie charakteryzuje film "Między wierszami".
Ja wiem, że inteligencja na Filmwebie nie jest raczej w cenie, a gusta są raczej niżej niż wyżej, ale są pewne granice złego smaku i kiczu.
Poza tym jak historia nieszczęśliwej miłości może być piękna ?!?! Czuć tu fałsz na kilometr.
"Poza tym jak historia nieszczęśliwej miłości może być piękna " - nawet gdy całe swoje życie zastąpisz mądrymi cytatami, nie będziesz żyć, gdy sam nie dostrzegasz piękna nawet w najprostszej formie..
Z jednym się zgodzę - inteligencja na filmwebie nie jest w cenie.
" Poza tym jak historia nieszczęśliwej milości może byc piękna ...- no to biedny Szekspir przekręcił sie w grobie. A film... piękny i wart obejrzenia.
Pozdrawiam
Trafne spostrzeżenia z wyjątkiem jednego, otóż sama historia nieszczęśliwej miłości nie jest piękna, ale może być pięknie opowiedziana, o czym świadczy cała historia literatury i mnóstwo filmów.
To nawet nie był poziom Coelho, bardziej bajeczki Disneya. Nie dość, że historia była prosta, to jeszcze reżyser miał widza za idiotę, więc dodał idiotyczną narracje tłumaczącą, że "Cooper teraz kopiuje książkę" albo "teraz jest mu smutno". Rozumiem pomysł opowiadania historii pisarza przez pisarza, ale nie trzeba tak infantylnie. Sceny Bradleya siedzącego na ławce z miną zbitego psa wzbudzają tylko śmiech.
Końcówką próbowano się ratować, ale niewiele to dało. Jedynym jasnym punktem filmu jest aktorstwo Ironsa.
Najlepszy był monolog Danielle pod koniec, gdy opisywała, jak musiał się czuć bohater książki. Rzucała takimi banałami, że aż brak słów :D