"Wszystiego spróbuj choć raz, z wyjątkiem kazirodztwa i tańców ludowych."- ten cytat pokazuje, jaki jest ten film. Głupkowaty, momentami naiwny, z niekiedy prostym, a innym razem irracjonalnym humorem. Ale ogólne wrażenie bardzo pozytywne! Obejrzałem ze względu na Radhę Mitchell, której rola jednak specjalnie mnie nie zachwyciła w porównaniu choćby do innych ról żeńskich (pozytywnie Frances O'Connor i Alice Garner), choć nie oszukujmy się, nie jest to film, w którym aktorzy mogli pokazać pełnię swoich umiejętności. Jest to klasyczny "film młodzieżowy" o typowych, aczkolwiek wyolbrzymionych tutaj na potrzeby scenariusza, perypetiach grupy studentów, przeżywających swoje miłosne rozterki, a także walczących o swój byt na uczelni, jak również z instytucjami uniwersyteckimi :P Całość jednak wypada nadzwyczaj sympatycznie i powoduje, że jest to świetny film na wieczór, toczący się w przyzwoitym tempie i bez dłużyzn. Australijska komedia romantyczna kończy się w tym wypadku happy endem, z którego wszyscy bohaterowie zdają się być bardzo zadowoleni, a widzowie mogą z ulgą powiedzieć, że wcale się nie nudzili. Film z pewnością zasługuje na ocenę 7/10, a ode mnie dostałby nawet 7,5/10 i śmiało w mojej opinii jest godny polecenia jako "lekkie" kino rozrywkowe na wieczór.