Jedyne, co mi się nie podobało, to fakt, że jeden ze złodziei po porwaniu pociągu do końca filmu biega w damskich ubraniach. Zapytany przez innych, dlaczego ich nie zdejmie, odpowiada, że dobrze się w nich czuje i są wygodne. Nie wiem, czy to miało być śmieszne, czy to kolejny zabieg, jak w nowej wersji "Pięknej i Bestii", ale obawiam się, że żyjemy w czasach "politycznej poprawności", gdzie nawet do tak niewinnej bajki ktoś starał się wepchnąć podtekst.