Tak jak w tytule, film dał radę i bawiłem się przednio mimo ze już mam parę lat ponad docelową grupę odbiorców ;) Naprawdę zabawny Yogi, stonowany Boo-Boo. Tylko ten sierżant taki sobie. Mocne 7/10.
Ustępuje. Całkowicie plastikowe postaci i scenografię (co normalnie razi) można tu nawet przeboleć jako pewną konwencję, ale fabuła jest tak naiwna jak to tylko możliwe, a do tego całkowicie przewidywalna. Sam Yogi też jakiś...
Zgadzam się. Bajka była super, oglądałem to godzinami, gdy byłem młodszy. Film jest po prostu denny, jeszcze nie obejrzałem do końca, bo po prostu nudzi. Gry aktorskiej to tutaj w sumie nie ma, sztywni aktorzy, ta blondynka ze Strasznego Filmu jest już nudna, a strażnik to dno totalne. Sztywna jest również historyjka, naiwna i banalna. Niby to bajka dla dzieci, ale w moim odczuciu, jako coś w rodzaju "remake'u" to totalna klapa. Oceniłem na 4/10 tylko ze względu na sentyment do oryginalnego Misia.
btw. do xsewx >> jeżeli na tym czymś bawiłeś się "przednio", to nie polecam Ci bardziej ambitnych komedii, ponieważ zaplujesz się na śmierć ze śmiechu. Dzieci w wieku przedszkolnym to może bawić, jednak ja oczekiwałem czegoś więcej od tej ekranizacji. Dziwne poczucie humoru i trochę żałuję, że ten film do mnie po prostu nie trafił. ;)
Zgadzam się z większością film jest fatalny. Denna gra fatalny scenariusz, ogólnie coś takiego nie powinno ujrzeć światła dziennego. Może gdyby dubbing był jak z kreskówki to można by się było wczuć że to Yogi, a to jest tak naiwne, że szkoda patrzeć.
I do tego Anna Faris. Przecież wszystkie jej role są związane z największą idiotką światowego kina i niestety dla aktorki nic to nie zmieni, a film z nią staje się idiotyczny.
Hohohoho pozdrawiam
niestety moim zdaniem ustępuję i to bardzo... jednak kreskówki mimo swojej prostoty były dużo zabawniejsze... (a może to tylko wspomnienia?)
http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2011/07/mis-yogi-czyli-gdy-nasze-wspomnie nia.html
To fakt filmik calkiem spoko :) choc do bajki mu jeszcze daleko. Ogladalem ten film z polskim dubbingiem i zauwazylem podstawowy blad, na park yogiego mowiono "jellowstone", a to przeciez nie jest yellowstone tylko jellystone co po polsku brzmiałoby "dżellystone" tak jak żelki
Raczej ty sie mylisz poczytaj sobie pierw zanim cos napiszesz http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%9B_Yogi yellowstone to poprawna nazwa istniejacego parku, a yogi zyl w fikcyjnym parku.
http://en.wikipedia.org/wiki/Jellystone_Park