Ale jak by nie patrzeć, zakończenie jest wierniejsze - tam po zabiciu Barlowa (Mark w ogóle nie próbuje powstrzymać Bena, a Barlow od początku do końca wygląda jak bezrozumne monstrum - do tego Ben i Mark nie wiadomo czemu są blondynami, a nie brunetami) i po podpaleniu domu Marstenów akcja nie wiadomo czemu wraca do Gwatemali (jakiej Gwatemali?) i ciągle muszą uciekać, gdy rozgrywający się w Salem finał powieści dawał nadzieję na wytępienie wampirów, a w nowej wersji Ben poprzez spalenie domu niejako uniemożliwia wampirom wydostanie się z Salem, zaś (choć już to wiąże się ze wcześniejszą zmianą) zabójstwo Ojca Callahana (którego Barlow uczynił swoim kapłanem) sprawia, że nie będzie już żadnego rozprzestrzeniania się choćby nauczania o wspaniałości wampirów, Ben może odejść w spokoju, a Mark rozpocząć nowe życie.

Wybacz, ale jaka kolwiek próba porównania ekranizacji, do powieści, to nic ponad próba marnej sztuki scalenie wody z ogniem. Oceniamy tu ekranizacje. Napisz scenariusz na podstawie powieści tak, by zmieściła się jego ekranizacja w 3 godzinach. Sam wyprodukuje Oskara dla Ciebie!!! Krytykiem może i jesteś, ale jak większość marnym

Ile wykrzykników ;) Buu, dziecko się wkurzyło

O to to wlasnie :)

święte słowa...profanacja książki, gdyby rzeczony film powstał jako samodzielny byt czyli scenariusz na horror ale bez żadnego nawet zbliżania się do kultowego tytułu,uszłoby jeszcze jako tako...wydumane sytuacje jakich nie było w powieści,po co to wszystko,żeby tylko rozdrażnić miłośników Mistrza i pozostawić niesmak.Nie tak powinno to wyglądać, no ale może do trzech razy sztuka...oby.

Tak, książka zaiste genialna, więc nawet nie będę sobie psuć wrażenia tym filmem. Ekranizacje książek Kinga często nie spełniają oczekiwań. Oczywiście są chlubne wyjątki.

Kurde, boję się oglądać, pierwsza adaptacja (to nie była ekranizacja) to tragedia względem powieści, jeśli ta jak piszesz ma być gorsza...