Bardzo długo zbierałam się do obejrzenia tego filmu... Nie dlatego, bo opis mi nie odpowiadał, ale
czułam, że to będzie "to" więc czekałam na odpowiedni moment.. Chociaż uwielbiam melodramaty
(i raczej łatwo się wzruszam) to w tym przypadku bardzo się wynudziłam.. Dodatkowo rola Cage'a
cholernie irytująca.. Uważam, że ocena jest zbyt wysoka..
Bardzo długo się Koleżanka zbierała do obejrzenia tego filmu...(nic dodać).
Trzeba było obejrzeć go w 1998-99 roku to na pewno Koleżanka by się nie wynudziła.
Z dzisiejszym komputerowym światem i efektami to faktycznie ten film wypada blado ale jest klasykiem tak jak i inne tytuły z tamtych lat.
Moim zdaniem ocena zasłużona.
Pozdrawiam
Wtedy prawdopodobnie byłam za młoda na takie filmy :)
Wydaje mi się, że nie chodzi o efekty. Może po prostu po tylu wspaniałych opiniach oczekiwałam czegoś lepszego..
Każdy odbiera obejrzany film inaczej i być może w "moich oczach" też wygląda inaczej.
Nie potrafię napisać o filmie że był nudny w 35 minucie bo zawsze oglądam cały film i dopiero później go "przetrawiam" lub nie a napewno nie zasypiam na filmie.
No i chyba sam fakt że oglądałem "Miasto Aniołów" w 1999 roku a teraz od czasu do czasu dla odświeżenia.
Za bardzo nie lubię Cage'a ale w tych nowszych tytułach, myślę że w "60 sekund" to jego jedyna dobra rola.
Zależy czego oczekiwałaś.Film to mieszanka uczuć,wyborów,myśli i rozważań...jeśli oczekiwałaś akcji...to się wynudziłaś.
ja również się zawiodłem, chociaż nie było źle - było dobrze - jednak spodziewałem się czegoś lepszego. właściwie to ostatnie 30-40 minut było bardzo dobrych, zaś reszta trochę przynudnawa
Kurczę. Ja mam mieszane uczucia, co do tej produkcji. Niby z jednej strony inspirująca tematyka. Wrażenie robili mężczyźni w czarnych płaszczach na plaży - uśmiechnięci, z zamkniętymi oczami wsłuchujący się w intrygującą melodię. Ładne widoczki, lecz.. nic poza tym. Nie wiem... może jestem zbyt odporna na takie naiwne bajeczki? Nawet tutaj na nic się zdało maślane spojrzenie pana Cage'a. Wg mnie twórcy filmu mogli bardziej zadbać o odpowiedni klimat.
Wiecie co, wydaje mi się, że lepszym zakończeniem byłoby poprzestanie na skoku głównego bohatera i zostawić widza w napięciu i nieświadomości, jak potoczy się dalej historia bohaterów. A propos tej sceny - wbiła w mnie w fotel - dobre efekty wizualne. I tu naprawdę nie chodzi o to, że jestem z generacji "tych młodych". którzy jarają się efekciarstwem. Po prostu film do mnie nie dotarł. Tak jak po np. "Mój przyjaciel Hachiko" nie mogłam dojść do siebie po paru dniach (mimo braku efektów specjalnych), tak tutaj - jakbym oglądała reklamę proszku do prania, którą chciałabym wyłączyć w połowie (po scenie skoku, z biegiem czasu film tracił dla mnie na wartości coraz bardziej). No i jeszcze scena rozbierana... nie mogli tego oszczędzić? Zapowiadała się piękna historia, co prawda zmysłowa, ale czemu aż tak? To mi jakoś zgrzyta. W ogóle - skoro wylewam tu swoje żale (o ile ktoś jeszcze chce to czytać - za to należy mu się medal. Naprawdę), to nie omieszkam ominąć jeszcze jednej rzeczy: czemu w końcu nie zaangażowali Depp'a do roli Setha? Sprawdziłby się doskonale w tej roli, podobnie jak w "Marzycielu", gdzie wzbił się na wyżyny kunsztu aktorskiego - tak uważam. Ech.. życie..
Niee. Wygląd zewnętrzny nie gra tutaj roli. Chodzi tutaj o grę aktorską i umiejętność przekazania emocji widzowi. Czy nie masz wrażenia, że Nicholas prawie wszędzie gra tak samo? No dobra, oprócz w "Peggy Sue..", gdzie dał niezły popis. W sumie, myślałam, że jak zobaczę jego - jako anioła - serce moje zabije z zachwytu, jednak czegoś mi tu ewidentnie brakowało. Gdy obejrzę wszystkie filmy z jego udziałem, MOŻE zmienię zdanie.
"Moj przyjaciel Hachiko" fakt faktem wzrusza lecz polecam film ktory wlasnie dzisiaj mialem okazje zobaczyc na Zalukaj: "Bella" (ksiazke rowniez)
http://www.filmweb.pl/film/Bella-2006-294905
oraz najbardziej wzruszajacy film przy ktorym choc jestem facetem beczalem jak dziecko i nie wstydze sie tego:P "Bo jak mezczyzna placze to musi byc swieto":) a tym filmem jest:
http://www.filmweb.pl/film/Hellowoo+Goseuteu-2010-577450 Film z dość ciekawą fabułą choc czasami byly momenty ze nie wiedzialem o co biega i co gdzie jak i po co? lecz koncowka filmu rozwala system;) i jesli masz suche oczy droga kolezanko to gwarantuje ci ze koncowka filmu bardzo ci je nawilzy:)
pozdro:)
To film z mego dziecinstwa wiec daje i tak dyszke:) choc zgadzam sie ze Cage jest troszke irytujacy;) mozna bylo dac na tamte czasy Travolte bo gral juz Aniola w tym filmie:
http://www.filmweb.pl/film/Michael-1996-587 wiec bardziej by pasowal:)
a jaki film kolezanke najbardziej wzruszyl???
Hmm, najbardziej chyba "Jeden dzień", "Moulin Rouge" i "Dom nad jeziorem" ;)
Aaach i "szkoła uwodzenia" oczywiście ;)
Polecam do tej listy dodac dobre francuskie filmy: "osmy dzien" i "zakochana bez pamieci".
Zgadzam się że gra Cage'a średnia ( "lot skazańców" i "60 sekund" te 2 jestem w stanie z nim ścierpieć ), przez niego tak naprawdę ciężko było mi się wczuć w całą opowieść. Ogólnie muzyka na +, Meg Ryan na + ( póki jeszcze miała swoją twarz świetnie grała mimiką). Inny główny bohater i bez zawahania dałabym 8.
Dziwne, bo to dla mnie typowo kobiece kino i dlatego się zawiodłem na filmie mimo iż wiedziałem mniej więcej jak będzie wyglądać. Zgadzam się, nie jestem fanem Cage'a ale wiem, że stać go na więcej. Może to rola nie dla niego? To tak jakby Cage miał grać w Joe Black zamiast Brada Pitta.
A ja właśnie nienawidzę melodramatów, dramatów itp. Wolę filmy sensacyjne. Nie żebym nie doceniała, że film jest dobry, zwyczajnie takie rzeczy mnie nudzą i zasmucają (a wolę poprawić sobie humor filmem).
Ten jednak przypadł mi do gustu. Zaskoczenie bardzo pozytywne, długo zbierałam się do obejrzenia, bo w końcu to nie mój typ. A niepotrzebnie, ponieważ oderwać się nie mogłam. Nie uroniłam ani sekundy, Cage dał prawdziwy popis gry aktorskiej (moim zdaniem), a film dla mnie magiczny.