całkiem fajny horrorek o wiedźmach. fajnie łącze w sobie współczesność (lata 60) i z historią wiedźmy spalonej w XVII w. odróżnia go to zarówno standardowych produkcji o wiedźmach z tamtych czasów [od hammerów, jak i od "maski szatana" M. Bavy, czy późniejszej "Inkwizycji" P. Naschy'ego], których to akcja z reguły miała miejsce w czasach palenie tych biednych kobiet.
biednych kobiet? no właśnie. ten film niestety nie należy do produkcji nie jasnych, stawiających pytania, odnośnie tego kim były palone istoty: zwykłymi kobietami, czy wiedźmami. W przeciwieństwie do wspomnianej "Inkwizycji", czy bardzo nietypowego filmidła o wiedźmach: "Il Demonio" B. Rondi'ego, omawiane "City of the Dead" zdecydowanie przedstawia wszystko tak, jakby wiedźmy faktycznie były wiedźmami, wcieleniem zła, czcicielkami szatana, które składały mu w ofierze piękne kobiety. lol. wszak to niemalże pochwała Hiszpańskiej Inkwizycji i wieśniaczych samosądów!
nie należy jednak wszystkiego traktować tak poważnie, to raczej rozrywkowy horrorek. ba, główna bohaterka jest studentką, normie teen-horror :)
film ogląda się bardzo fajnie, jest ciekawy i niezbyt długi. oczywiście grzeczny, ale to nie przeszkadza. klimacik niezły, muzyka tez fajna.
obsada, z paroma wyjątkami dobra, Chritopher Lee, jak to często bywało w roli drugoplanowej, ale na szczęście nie tak krótkiej i bezsensownej jak w "Dead Line".
podsumowując jest nieźle. polecam fanom czarownic... a może... fanom ich oprawców?
6/10?