PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=253737}
6,7 22 750
ocen
6,7 10 1 22750
6,9 12
ocen krytyków
Michael Clayton
powrót do forum filmu Michael Clayton

Jak czytam komentarze na forum, to dochodzę do wniosku, że w dzisiejszych czasach już mało kto potrafi obejrzeć, zrozumieć i docenić film, w którym nie ma galopującej akcji, który nie traktuje widza jak idioty i który wymaga odrobiny skupienia. Pełno tu narzekań, że nudny, że nie wiadomo o co chodzi, że przegadany - dla kogoś przyzwyczajonego do łatwo przyswajalnej filmowej papki i nie lubiącego zanadto uruchamiać szarych komórek podczas oglądania może i tak, ale jeśli ktoś szuka w kinie czegoś inteligentnego, seans "Michaela Claytona" będzie ciekawym doświadczeniem.

Obraz Tony'ego Gilroya nie podejmuje może tematu nowego i odkrywczego, ale realizuje go w interesujący sposób. Fabularnie jest to film zbliżony m.in. do "Informatora", "Erin Brockovich", a zwłaszcza "Adwokata", z którym łączy go trochę podobny typ bohatera i motyw jego - nazwijmy to - przemiany, choć właściwie w kontekście tego filmu to słowo jest nieco na wyrost. Bardziej chodzi tu o zalążek jakiejś przemiany, o rodzące się w bohaterze pytania, wątpliwości. Jego finałowa decyzja i dokonanie właściwego wyboru nie jest więc wcale jakimś hurraoptymistycznym triumfem jasnej strony mocy, a po prostu odruchem obudzonego sumienia.
Postać Claytona jest tu bardziej zajmująca niż intryga czy kwestie ekologiczno-zdrowotno-społeczne. To oczywiście również nie jest bez znaczenia. Jednak najważniejszy jest tytułowy bohater, pracujący dla wielkiej firmy prawniczej spec od zamiatania pod dywan spraw niewygodnych dla swoich przełożonych. Zostaje oddelegowany do sprawy, która - gdyby wypłynęła na światło dzienne - mogłaby poważnie zaszkodzić jego firmie oraz wielkiej korporacji, którą ta reprezentuje.
Michael to typ antybohatera - wypalony i "wymięty" były hazardzista, w dodatku rozwodnik, tonący w długach. Od dawna już nie prowadzi w kancelarii normalnych spraw, traktowany jet przez swoich przełożonych i kolegów trochę jak śmierdzące jajo. Postać na pierwszy rzut oka mało ciekawa, życiowy bankrut. Ale właśnie obserwowanie jak na wizerunku tej postaci pojawiają się rysy i szczeliny, przez które do Michaela zaczyna wreszcie docierać prawda i jak pod jej wpływem próbuje on zrobić coś właściwego i w ten sposób pomóc także sobie, jest naprawdę fascynujące. Nie muszę chyba wspominać, że kawał świetnej roboty wykonał George Clooney. Jestem pełen podziwu dla tego, jak ten aktor rozwinął się przez ostatnie lata. Jest to znakomita kreacja, wiarygodna i poruszająca. Wielkie brawa i zasłużona nominacja do Oscara.

Film Gilroya nie podaje wszystkiego na talerzu. Choć intryga nie jest jakoś szczególnie zawiła, nie jest też wyłożona bezpośrednio, przez dłuższy czas trzeba się pewnych rzeczy domyślać. Ten film nie daje także łatwych odpowiedzi i pokrzepiających rozwiązań. Jest zrobiony z myślą o inteligentnym widzu, któremu wystarczy pewne rzeczy zasygnalizować i nie trzeba wszystkiego dopowiadać. Opiera się w głównej mierze na niepowtarzalnym klimacie, symbolach (m.in. świetnie wymyślona fikcyjna książka "Realm and Conquest", związana z nią piękna scena z końmi, poniekąd także cała postać Arthura Edensa) i grze doskonałych aktorów; cała obsada - od głównych bohaterów po postacie trzecioplanowe - spisała się znakomicie.

Moja ocena to mocne 8/10. Film naprawdę zasługuje, by poświęcić mu trochę uwagi. Jeśli tylko ktoś nie nastawia się na lekkostrawną rozrywkę, ale na solidny, świetnie zrealizowany dramat, nie powinien być zawiedziony.

ocenił(a) film na 9
Dwight_

Chyba nie pozostaje mi nic innego jak stwierdzić, że opis doskonale współgra z tym co czuję po obejrzeniu tego filmu. Film z wcale nie nadmiernie skomplikowaną intrygą, ale podaną w sposób wymagający od widza bardziej wnikliwego oglądania i ciągłego skupienia.
Patrząc na komentarze tego forum odnoszę wrażenie, że film nie jest stworzony dla masowej widowni, bo reżyser nie ciągnie widza "za rękę", ale chce go zmusić do myślenia. Trochę przygnębiające aczkolwiek, jak widać prawdziwe.
Nie chcę powtarzać wniosków powyższej recenzji. Dodam tylko, że 8/10 to na pewno zasłużona ocena, a osobiście pokusiłbym się nawet o więcej. Świetne aktorstwo! (Clooneya - to rola porównywalna tylko z tym co osiągnął w "Syrianie", a to wielka pochwała; Wilkinsona - jako prawnik z objawami choroby psychicznej jest rewelacyjny).
Rzuca się w oczy świetny dobór innych aktorów, każdy z nich, nawet grając epizodyczną rolę, zapada w pamięć.
Dodajmy do tego jeszcze dobre udźwiękowienie i montaż, a otrzymujemy kawał naprawdę solidnego kina.
Szczerze polecam.

ocenił(a) film na 10
Dwight_

W pełni się zgadzam z komentarzem, z jednym wyjątkiem - dałem mu wyższą ocenę. A co do ludzi na filmwebie to... porażka :/

ocenił(a) film na 8
Dwight_

Dokładnie. Tylko tyle powiem. W zalewie wszystkich miernych postów użytkowników tego portalu w końcu znalazłem kogoś kto też ogląda filmy "z głową".
Moim zdaniem film jest świetny. Nie chodzi w nim o zwroty akcji, pościgi itp. W ten film trzeba się wczuć, zrozumieć jego klimat.
Bardzo podobała mi się ostatnia scena filmu. Szczególnie prowadzenie kamery jak główny bohater opuszcza budynek (schody ruchome) oraz jazda taksówką.
Zasłużone 8/10.

ocenił(a) film na 8
Dwight_

To jeden z solidniejszych filmów z jakimi miałem do czynienia ostatnimi czasy, a jego ocena na tym portalu zakrawa o śmieszność. Zaczynając seans zacząłem powoli wierzyć niektórym użytkownikom, że intryga jest zbyt zawiła, pojawia się zbyt dużo wątków i generalnie film jest nudny jak flaki z olejem. Nic z tych rzeczy. Intryga jak na takie szumne "zapowiedzi" tutejszych internautów jest wręcz banalna, nadmiar wątków pobocznych nie zbił mnie z tropu, no bo ile ich było? Dwa? Do tego mało istotnych dla samej intrygi, a bardziej dla postaci Michaela Claytona. Film ma po prostu świetny scenariusz, jest bardzo sprawnie nakręcony, intryguje i wciąga. Może nie w takim stopniu jak "Informator", ale trudno zmarnować czas na "Michaelu Claytonie", bo to kawał dobrego kina. Zamierzeniem twórców jest mówienie widzowi niezbyt wiele, ale na tyle dużo by mógł się fabułą zaintrygować, by później wszytko stało się jasne. Co do postaci Claytona, nie jest moim zdaniem zbyt charakterystyczna i rozbudowana. W zasadzie to poważna wada, ale do przełknięcia w natłoku innych zalet. Przemiana głównego bohatera jakaś taka mglista, właściwie jej nie widać, bo jak słusznie ktoś wspomniał to w istocie nie była przemiana, ale zwyczajny przyzwoity odruch.
Co do samego Clooneya, to nigdy nie uważałem go za nie wiadomo jak dobrego aktora, a w tej roli zagrał dla mnie po prostu jak George Clooney, tylko taki bardziej posępny George Clooney. Był niezły, a jak na Clooneya wręcz rewelacyjny. Zgadzam się co do ogółu aktorstwa, że stoi na najwyższym poziomie. Jeśli o mnie chodzi, chciałby widzieć więcej takich filmów.
U mnie słabe 8/10.

ocenił(a) film na 7
Dwight_

Bardzo lubię filmy "do myślenia" i takie po których budzi się w człowieku sprawiedliwość, pewnego rodzaju moralność jakiej na co dzień w zabieganiu wielu nie odczuwa. Przewaga komentarzy w stylu kulinarnym ukazuje coraz większa ilość osób zupełnie pozbawionych jakichkolwiek odczuć tego typu, nawet gdy są one przedstawione w tak ciekawy i przyjemny sposób. Dobrze przedstawiono bezpośrednich oprawców jako spokojnych i tajemniczych specjalistów od brudnej roboty, co pasowało doskonale do klimatu filmu. Miejmy nadzieję, że na Świecie są jeszcze tacy pozytywni "bohaterowie" i nie jest to tylko fikcyjna postać. - Bardzo dobry Clooney.

ocenił(a) film na 5
Dwight_

Jakkolwiek bardzo podoba mi się Twoja recenzja i analiza filmowych wątków, trochę chyba niesprawiedliwie oceniasz ludzi, którym film się nie spodobał. Nie wiem skąd ta częsta pochopność w ocenie filmowego gustu na podstawie wypowiedzi o jednej produkcji. Ludzkie preferencje to nie matematyczny algorytm; naprawdę rzadko, o ile w ogóle, sprawdza się zasada takiego domniemania. Tu nie ma reguły. Lubię "Odyseję kosmiczną" Kubricka i "Gdzie jest Nemo", podobał mi się zarówno "Powrót" Zwiagincewa, jak i "Terminator", choć oczywiście z odmiennych powodów. Co więcej - raczej stronię od klasycznych sensacji, bo mnie akurat w napięciu nie trzymają. Zdecydowanie przedkładam napięcie rodzące się między ciekawymi osobowościami lub w toku interesująco przedstawionej historii. Nie zmienia to faktu, że "Michael Clayton" zupełnie mnie nie wciągnął, mimo iż lubię takie opowieści z zagadką kryminalną czy korporacyjną intrygą w tle. I naprawdę nie nastawiałam się na lekkostrawną rozrywkę. :) Coś po prostu nie zagrało, nie miało to jednak nic wspólnego z brakiem galopującej akcji. W niedawno oglądanym przeze mnie "Frost/Nixon" też akcji próżno szukać, a coś tak, zdawałoby się, mało spektakularnego jak przygotowania do telewizyjnego wywiadu, całkowicie przykuło mnie do ekranu. Naprawdę... nie ma reguły.

ocenił(a) film na 7
Diana

hahahahaha, 6,8/10... cały filmweb, dla mnie 9/10 i jeden z najlepszych filmów roku.

ocenił(a) film na 8
Diana

Wiesz, być może przesadzam, ale jestem wyczulony na pewien typ użytkowników tego portalu, którzy prezentują właśnie takie dość ograniczone myślenie i sprawiają wrażenie, jakby znaleźli się nie na tym portalu, co trzeba. Wiem, że dany film nie każdemu musi się podobać, ale jak wchodzę np. na to forum i co drugi komentarz jest w stylu "ojej, nuda" "za dużo wątków, zbyt zagmatwane", "nie wytrzymałem do końca, usnąłem" i tym podobne miażdżące argumenty, to mam wrażenie, że tacy ludzie pomylili seanse i po prostu nie wiedzą, co oglądają, albo nic z tego nie rozumieją, dlatego gubią się po 30 minutach albo ziewają z nudów.
Może faktycznie niesprawiedliwie wrzucam wszystkich do jednego worka, dlatego wyjaśniam: jeśli komuś film nie podpasuje i napisze sensowną, popartą argumentami krytykę - spoko. Ale jak ktoś mi pisze, że "za dużo wątków" i "nie wiem o co chodziło", to albo nie oglądał uważnie, albo ten film przerasta jego zdolności intelektualne, a nie jest przecież wcale jakoś wybitnie skomplikowany...

ocenił(a) film na 5
Dwight_

To ja jestem chyba dość uodporniona na takie uwagi. :) Nie tylko ich nie komentuję, ale nawet przestałam zauważać, bo po co. Wychodzę z założenia, że nie każdy musi mieć ochotę/umiejętności, by uzasadniać swoje zdanie, a za to znakomita większość ma potrzebę uzewnętrznienia swojej opinii (nawet jednozdaniowej) na temat obejrzanego właśnie filmu. I na zdrowie. :)

Z kolei przypadek, gdy ktoś twierdzi, że nie wie o co w filmie chodziło, też nie jest oczywisty. Nawet przyjmując, że z powodu jakichś ograniczeń poznawczych nie zrozumiał sensu, to co, mam mu wypominać, że nie urodził się mądrzejszy? Jakoś niezręcznie...

Jeśli mnie coś na FW mierzi, to raczej sytuacje, gdy ktoś, mimo że swoje zdanie uzasadnia, spotyka się z prostackim odzewem tylko dlatego, że ktoś inny opinię na temat krytykowanego obrazu ma odmienną.

ocenił(a) film na 8
Diana

"Wychodzę z założenia, że nie każdy musi mieć ochotę/umiejętności, by uzasadniać swoje zdanie, a za to znakomita większość ma potrzebę uzewnętrznienia swojej opinii (nawet jednozdaniowej) na temat obejrzanego właśnie filmu. I na zdrowie. :)"

Hmm, no to tu się różnimy. Oczywiście nie w kwestii tego, że większość ludzi ma potrzebę uzewnętrznienia swojej opinii, bo z tym się zgadzam. Sam też wygłaszam swoje opinie, bo temu to miejsce służy. Ale opinia pozbawiona argumentacji jest dla mnie nic nie warta, bo co z niej ciekawego, godnego uwagi wynika? Ano nic. Widzisz, ja uważam, że czymś niezwykle wartościowym i potrzebnym jest coś takiego jak wymiana poglądów, dyskusja. A niestety sztuka dyskusji (w jakiejkolwiek dziedzinie życia) jest aktualnie w zaniku, co na FW widać chyba dość wyraźnie. Nie da się dyskutować, gdy zarówno krytyka jak i aprobata danego dzieła nie jest niczym poparta i ogranicza się do "podoba się/nie podoba" i obowiązkowego "gusta są różne", ucinającego wszelkie próby sprowokowania jakiejś wymiany zdań. Nie obchodzi mnie to, że komuś nie podobało, bo to że film się może podobać albo nie, wiem i bez opinii delikwenta, który to napisze. Obchodzi mnie dlaczego, co w tym dostrzegł, a czego mu zabrakło itp. A niestety na tym portalu zamiast wymiany argumentów mamy o prostu prześciganie się w dodawaniu swoich jednozdaniowych opinii, które nie są nic warte - totalny bezsens... To zabija wszelką dyskusję i dlatego tak mnie to wnerwia.

"Z kolei przypadek, gdy ktoś twierdzi, że nie wie o co w filmie chodziło, też nie jest oczywisty. Nawet przyjmując, że z powodu jakichś ograniczeń poznawczych nie zrozumiał sensu, to co, mam mu wypominać, że nie urodził się mądrzejszy? Jakoś niezręcznie..."

A ja mam wrażenie, że w przypadku 99% takich osób nierozumienie czegoś nie wynika wcale z jakichś wrodzonych ograniczeń, ale po prostu z intelektualnego lenistwa, z braku jakiegoś "wyrobienia" i z przyzwyczajenia się do rzeczy łatwo przyswajalnych, niewymagających i nieangażujących. Niestety, ale spora część powstającej obecnie kultury popularnej to taka fast-foodowa karma, którą można odbiorcę łatwo i szybko zapchać i uszczęśliwić. Pod warunkiem, że się na to godzi i mu to wystarcza. Może to pochopna opinia, ale uważam, że społeczeństwo nam idiocieje w zastraszającym tempie i jakoś nie mam oporów, by o tym wspominać od czasu do czasu.

ocenił(a) film na 9
Dwight_

Portal typu filmweb ma realną wartość właśnie wtedy gdy pod opisem filmu znajduje się dyskusja poświęcona temu obrazowi. Jeśli ktoś nie ma do powiedzenia więcej niż "nudny", "fajny" niech wystawi stosowną ocenę, a pole dyskusji zostawi tym, którzy pragną się podzielić swoimi odczuciami po obejrzeniu filmu. Już dwa krótkie zdania uzasadnienia mogą podtrzymać rzeczową wymianę zdań o filmie, a to chyba nie przekracza niczyich możliwości.

P.S. Wróćmy do meritum i dyskusji o Michaelu Claytonie ;p

ocenił(a) film na 5
Dwight_

"Ale opinia pozbawiona argumentacji jest dla mnie nic nie warta, bo co z niej ciekawego, godnego uwagi wynika? Ano nic. Widzisz, ja uważam, że czymś niezwykle wartościowym i potrzebnym jest coś takiego jak wymiana poglądów, dyskusja."

Pełna zgoda. :) I dlatego właśnie w ogóle nie odzywam się w takich wątkach, gdzie ktoś pisze "eee, nudy", a pod spodem 20 komentarzy oburzonych fanów obrazu, próbujących przymusić autora do bardziej konkretnych wynurzeń. Co się zwykle nie udaje albo kończy karczemną awanturą. Takie wpisy po prostu ignoruję, wychodząc z założenia, że gdyby autor miał coś ciekawego do powiedzenia, zrobiłby to w pierwszym poście. Albo prowokuje (a wtedy dziesiątki komentarzy są wodą na jego młyn), albo nie umie napisać więcej/sensowniej i wtedy w ogóle próba dyskusji mija się z celem.

"Może to pochopna opinia, ale uważam, że społeczeństwo nam idiocieje w zastraszającym tempie i jakoś nie mam oporów, by o tym wspominać od czasu do czasu."

A ja sądzę, że tak było, jest i będzie. Przeciętności i tandety zawsze będzie więcej niż rzeczy wartościowych. I chyba wynika to z samej... hmm, konstrukcji świata, że się tak wyrażę. ;)

ocenił(a) film na 8
Diana

W zasadzie mogę się zgodzić, choć nic nie poradzę, że sposób "dyskusji" na FW (zresztą nie tylko tu) mnie tak irytuje. I być może to prawda, że "tak było, jest i będzie", ale może ostatnio bardziej to po prostu zauważam i bardziej mi to przeszkadza. Cóż, pozdrawiam i życzę mimo wszystko jak najwięcej ciekawych dyskusji :)

ocenił(a) film na 7
Dwight_

Kolejny, konkretny komentarz autorstwa Dwight'a. W zasadzie zgadzam się tutaj z większością podanych argumentów (no właśnie, argumentów a nie głupimi uwagami na poziomie podstawówki). Mi też się podobał ten film, jest to inteligentne wyzwanie dla widza, choc temat dośc nieświeży, za to wykonanie nieomal znakomite. Nie przesadzałbym może z wielką głębią, niemniej mamy tu do czynienia z pierwszorzędnym thrillerem z morałem, a tego dzisiaj nie ma za wiele w amerykańskiej kinematografii. Bardzo przekonujący Clooney, ale jeszcze chyba lepsi Wilkinson i Swinton.

ocenił(a) film na 3
Dwight_

Chciałeś napisać banalne, ja zaś nie moge zrozumieć jak z niewypału każdy sie doszukuje głębszego sensu, to taka moda aby sie pokazać jak to się nie zna na kinie jeden z drugim, przykłądem może być sztuka nowoczesna albo w ogóle jakas sztuka, ktoś zrobi kupe i wszyscy się bedą zachwycać jakie to nie jest wspaniałe dzieło - zwykły znobizm.

Co do opini to należy się tylko krótka na temat tego filmu, nida, nuda i nuda, prosty, nieciekawy film.

Dwight_

Nie czuję się mało inteligentną osobą, a... o dziwo?, również uważam film za słaby! Intrygujące, niebanalne kino? Biorąc ten film z wypożyczalni miałam go na półce z napisem "Thillery", więc nie wiem skąd pomówienie że ludzie czekają na kino akcji i nie doceniają powolnego, lekko zagmatwanego przekazu? Tyle, że w tym filmie albo jest wszstkiego za dużo albo za mało. Ja nie wiem jak kolega domyślił się oglądając film, iż bohater to spec od zamiatania pod dywan spraw niewygodnych dla swoich przełożonych? Po tej słabej scenie, gdy pojechał do gościa od potrącenia i stwierdził, że mu nie pomoże?? Ja nie wiem jak kolega domyślił się oglądając film, iż bohater to wypalony i "wymięty" były hazardzista, rozwodnik, tonący w długach? Nie znalazłam informacji w filmie, że wypalony, wymięty? chodził cały czas w garniturze, że tonący w długach? - dziwnie, ja akurat wywnioskowałam z początku filmu, że spłaca długi brata. Ja nie wiem jak kolega domyślił się oglądając film, iż bohater był traktowany przez swoich przełożonych i kolegów trochę jak śmierdzące jajo? Gratuluję wnikliwego analitycznego umysłu!
Obserwowanie jak na wizerunku tej postaci pojawiają się rysy i szczeliny, i że pod wpływem prawdy próbuje zrobić coś właściwego? No sorry, ale porównując zajmowanie się n co dzień zamiataniem pod dywan niewygodnych spraw do zabijania paru setek ludzi, jest pewną różnicą, więc jego dylematy moralne są co najmniej śmieszne! Uwaga, że jest to film, po którym budzi się w człowieku sprawiedliwość i moralność jakiej na co dzień w zabieganiu wielu nie odczuwa - jest niesamowita... to jakimi wy jesteście ludźmi na co dzień? Nie czuję się specjalnie, ba... w ogóle, umoralniona przez ten film! Jeżeli wam potrzeba takich filmów, aby być lepszym człowiekiem to jestem zszokowana!
Intryga?? Banalna, łatwa do przewidzenia, niczym się nie wyróżniająca. Zakończenie? Zdziwiłabym się gdyby było inne, a tak jak w bajce dla dzieci, dobro zwyciężyło!!
Gra aktorska? Clooney? Zwyczajny jak w "Ostrym dyżurze", nie miał do pokazania żadnych emocji. Tilda Swinton? Przecież ona była w dosłownie paru ujęciach!
Ostatnia scena filmu jak główny bohater opuszcza budynek i jedzie taksówką? Wszystko już było... nic niesamowitego.
Film ma świetny scenariusz,intryguje i wciąga??? W którym miejscu?? Temat był fajny przy "Erin Brockovich" tutaj to jest zwyczajnie powielanie, przejedzone cofanie czasu, bezsensowne wtrącanie wątków i dopowiadanie istotnych spraw tylko na oprawie pudełka.

ocenił(a) film na 8
martolek

Bardzo się cieszę, że masz silny kręgosłup moralny i rozterki głównego bohatera są ci obce, niemniej jednak nie jest to film o tobie, więc nie wiem czy ta informacja cokolwiek istotnego tu wnosi. To po pierwsze.
Po drugie nie wiem na jakiej podstawie wysnuwasz wniosek, że taki film jest komuś tutaj potrzebny, żeby stać się lepszym człowiekiem - wygląda mi to na daleko idące nadużycie. Filmy nie są od pouczania i od nawracania na właściwą ścieżkę i w "Claytonie" też nic takiego nie odnotowałem. Ten film opowiada po prostu pewną historię - historię faceta nazwiskiem Michael Clayton. Jest to studium charakteru człowieka, który być może nie miał tak silnego kręgosłupa moralnego jak nasza idealistka, być może poszedł kiedyś na kompromis ze swoim sumieniem i później brnął w ten kompromis nie mając siły, czy odwagi by się z niego wyplątać. Ale był z natury dobry i ten kompromis go uwierał. I splot pewnych wydarzeń, o których opowiada film, wyrwał go z tego moralnego kaca.
I to jest w tym filmie interesujące - nie wskazywanie widzowi palcem, co jest dobre a co złe, ale obserwowanie człowieka, w którym budzi się dawno uśpione sumienie, który zaczyna dostrzegać syf, w jakim się znalazł i chce coś z tym zrobić. I twoje kpiny nie zmienią faktu, że coś takiego wymaga odwagi i wbrew pozorom nie jest takie oczywiste w świecie, gdzie na porządku dziennym jest konformizm i udawanie, że nie widzi się, co się dzieje wokół. Dlatego historia faceta, który po prostu zapragnął być przyzwoity jest z pewnością warta opowiedzenia.

Na wszystkie zarzuty o wspólnym mianowniku "Ja nie wiem jak kolega domyślił się" odpowiedzi udzieliłaś sobie sama w dalszej części tego zwrotu - "oglądając film". Ja wiem, że nie wszyscy mają taki "wnikliwy analityczny umysł" jak ja (btw: bardzo dziękuję za gratulacje), niemniej jednak do zauważenia tych wszystkich rzeczy aż takim geniuszem być nie trzeba... Wystarczy trochę uwagi i skupienia podczas oglądania. Film wszystkiego na tacy nie podaje, ale ty przecież mądra dziewczyna jesteś i na pewno jak obejrzysz drugi raz uważnie, wszystko ci się wyklaruje :)

Uszanowanie

Dwight_

A witam kolegę:)Faktycznie jestem nonkonformistką i być może dlatego film na mnie nie działa tak jak powinien. Ale skoro film nie podobał się tak wielu osobom może świadczy to o tym, że takich ludzi jest jednak więcej:) Inteligencji jak widać, muszę sobie odmówić, bo ja jednak potrzebowałam wnikliwej analizy pudełka dla zrozumienia podstawowych informacji. Pozostaje mi cieszyć się, że może sam film nie dał mi do myślenia, ale za to twoje wypowiedzi i odpowiedzi to i owszem. Nie wiem tylko czy znajdzie się wielu dociekliwych aby poszukać na tym forum interpretacji, której sami z filmu nie wynieśli.

ocenił(a) film na 8
martolek

"Michael Clayton" nie należy do filmów, wokół których trzeba mitrężyć czas w poszukiwaniu Bóg wie jakich zawiłych interpretacji, jeśli w ogóle można tu mówić o interpretacji. Film opowiada konkretną historię, konkretnego człowieka, a wnioski jakie wysnuł Dwight nasuwają się same, a przynajmniej powinny, jeśli oglądało się z należytą uwagą.

ocenił(a) film na 8
martolek

Wiesz, akurat większość osób na tym forum, którym film się nie podobał, nie wspomina nic o jego wymowie lub postawie głównego bohatera, tylko stwierdza krótko, że film był nudny, że się ciągnął i że był niezrozumiały. Nie wiem jak to świadczy o takich osobach, ale ich "opinią" bym się nie sugerował.

I, jak słusznie zauważył Pablos, w tym filmie naprawdę nie ma za bardzo co szukać jakichś ukrytych czy skomplikowanych sensów i interpretacji. To, o czym opowiada jest dość jasne - trzeba tylko uważnie oglądać i włączyć przy tym szare komórki.

ocenił(a) film na 8
Dwight_

Dwight - składać też trzeba umieć, a cała Twoja ocena filmu nie dość, że jest trafna, to i dobrze napisana.

Tylko ten fragment skomentuję:
"Obraz Tony'ego Gilroya nie podejmuje może tematu nowego i odkrywczego, ale realizuje go w interesujący sposób. Fabularnie jest to film zbliżony m.in. do "Informatora", "Erin Brockovich", a zwłaszcza "Adwokata", z którym łączy go trochę podobny typ bohatera i motyw jego - nazwijmy to - przemiany, choć właściwie w kontekście tego filmu to słowo jest nieco na wyrost. Bardziej chodzi tu o zalążek jakiejś przemiany, o rodzące się w bohaterze pytania, wątpliwości. Jego finałowa decyzja i dokonanie właściwego wyboru nie jest więc wcale jakimś hurraoptymistycznym triumfem jasnej strony mocy, a po prostu odruchem obudzonego sumienia. "

Czy to nie genialne? Na końcu nie ma fajerwerków, bohater nie wraca do syna który mówi mu, że jest z ojca dumny, że wylatuje na wakacje do ciepłych krajów, Clayton nie orżnął na wielką kasę swoich pracodawców ani korporacji, nie uśmiechnął się choćby raz tryumfująco, jakby było po wszystkim, nie też wsiadł do swojego Ferrari kabrioletu i nie odjechał ku zachodzącemu słońcu...
Jest tyle sposobów na spłycenie filmu - cale szczęście, że tym razem nikt nie miał takiego zamiaru. Dotyczy to całej produkjci, która mówi nam mnóstwo życiowych prawd w bardzo oszczędny, ale tez przemyślany sposób. Zakończenie jest takie, jakie być powinno - realistyczne, tak jak cały film.

Polecam tą produkcję, wspaniały film z kilkoma mądrymi i prostymi prawdami o nas samych.
No i ciągnie się przyjemnie. Nie leniwie, ale tempo jednak jest wolne (tu pełna zgoda z Szybko i Wściekle zasypiającymi krytykami z innego tematu),
a my dzięki temu nierozpraszani strzelaninami, seksem i pustymi dialogami mamy czas wsiąknąć w opowiadaną historię. Podoba mi się zdjęcia, dobra robota. Mocne 8/10

ocenił(a) film na 8
Muszrom

Z powodu późnej pory wkradło się kilak literówek, przepraszam ;)
- Dwight - składać słowa też (...)
- (...) nie wsiadł też do swojego Ferrari (...)
- Podobały mi się zdjęcia (...)
<autokorekta mode off>

ocenił(a) film na 9
Muszrom

Rewelacyjny film! Z gatunku tych, które chciałoby się by trwały jak najdłużej.

użytkownik usunięty
Muszrom

"Szybko i Wściekle zasypiającymi krytykami z innego tematu"
:)))

Dwight_

gratuluje spójnej i ciekawej recenzji. jak wspomina reszta średnia ocena filmu jest całkowicie nieadekwatna do jakości.
niezwykle podobały mi się sceny kiedy clayton grał w pokera - były bardzo wyraziste, w jakiś sposób najbardziej przytłaczające jeżeli chodzi o jego postać a co za tym idzie wbijały widza w pewien sposób myślenia na temat tego kim jest clayton.
więcej takich filmów, oj więcej...

ocenił(a) film na 9
Dwight_

Nisamowicie cieszę się, że w końcu po tak wielu pustych komentarzach,
czytam tą jasną, rzeczową i jakże przychylną recenzje. Jak widać kino
przyzwyczaiło widzów do filmów po prostu przyjemnych, nie
wymygających wnikania w dialogi, w sens powolonej akcji, ogólnie
rzecz umując wyłączających szare komórki na koszt podziwiania ładnych
kolorowych obrazków.
Czasem mam wrażenie, że kino społeczne - czy jakkolwiek je inaczej
nazwiemy - nigdy nie zostanie w pełni docenione. Grube scenariusze,
dużo napisów, brak szybkiej akcji, życiowe problemy bohaterów nawet
nie pachnie to komercją, a co dopiero "kinem" dla mas.
Niechodzi też o to byśmy nobiliotowali jeden gatunek kosztem innych.
W końcu mamy jedno wielkie kino, w którym takie filmy jak Michael
Clayton zasługują na wyróżnienie. "Subtelność" kamery to nie tylko
efekty specjalne, ale niekiedy porostota, wręcz niesamowita porostota
przepełniona np. ciszą(wspomniana scena z końmi).

Pamiętam ostatnią scenę kiedy Clayton wsiada do taksówki i odjeżdza,
nie ma jeszcze napisów, ujęcie bezpośrednio na jego twarz... a
widownia zbiera sie się juz do wyjścia. Pozostawię to bez komentarza.

pozdro Dwight!

8/10

ocenił(a) film na 8
Dwight_

Rzeczywiście film bardzo dobry, ma świetny klimat. Lubię tego typu filmy, akcja snuje się powoli, ale fabuła wciąga, jest niebanalna i pomimo pozornej nudy, zachwyca swą nieszablonowością. Mimo tego, muszę przyznać, że "Informator" był o klasę lepszy.

ocenił(a) film na 8
ja27

Bez przesady. Informator jest filmem bardzo dobrym ale Michael Clayton też zasługuje na to miano. Mają trochę inny klimat ale podobną intrygę. Bardzo cenię obydwa filmy. Zupełnie nie zgadzam się co do oceny 6,8 "Michaela". Naprawdę solidny film zmuszający do myślenia, a nie prosta rozrywka.

użytkownik usunięty
Dwight_

Absolutnie tak! Michael Clayton jest rozrywką najwyższych lotów. Nie było tam ani odrobiny przekombinowania, film wg mnie jest po prostu genialny. Przed chwilą skończyłem seans i jestem pod ogromnym wrażeniem obrazu, Swinton, Clooney'a..... MClayton wymagał od widza skupienia i to jest wg mnie jego najlepsza cecha, szare komórki pracowały cały czas. Rola Daniela Day Lewisa w "Aż poleje się krew" musiała być niesamowita, genialna, bo tylko to może usprawiedliwić fakt, że On, a nie George Clooney otrzymał Oscara, Aż poleje się krew automatycznie też muszę zobaczyć.


Dwight_ wyjąłeś mi z ust wszystko, co miałem napisać, dzięki :]
Tyle że ja Michaelowi Claytonowi daję 10

ocenił(a) film na 7
Dwight_

Zgadzam się. Poza tym dobrze zobaczyć Clooney'a w "normalnym" filmie. Dobrze zagrana rola.

ocenił(a) film na 8
Dwight_

Filmu jeszcze nie oglądałem, ale po tej recenzji zdecydowanie to uczynię. Standard - gdzieś tam trafiłem na wzmiankę o filmie, poszukałem go i widzę słabą ocenę i komentarze w stylu 'nudny', niepoparte jakimiś rozsądnymi argumentami.
Dzięki Dwight, bo po przeczytaniu Twojego tekstu wiem już, że 'Michaela Claytona' zobaczę w najbliższym czasie. Opinia była rozbudowana, rzeczowa, porządnie napisana i pełna konkretnych argumentów. Dlatego nigdy nie zgodzę się, że dyskusje na takim portalu jak FW są bez sensu i zbędne. Dzięki nim można czasami więcej zrozumieć, a z drugiej strony - zostać do czegoś wartościowego zachęconym.
Dziękuję jeszcze raz - tak trzymaj!

ocenił(a) film na 8
Agenor

No, i bez żadnego zaskoczenia zgadzam się z opinią Dwighta - naprawdę dobry film. Dobry i godny polecenia.

ocenił(a) film na 8
Dwight_

Dzięki wszystkim za miłe słowo :) Cieszę się, że ktoś ten temat jeszcze czyta i - co ważniejsze - że są jeszcze ludzie potrafiący docenić dobre kio :) Pozdrawiam wszystkich!

ocenił(a) film na 8
Dwight_

ditto! Ja też dałam mocne 8/10, zastanawiałam się nad 9/10.
***Fabularnie jest to film zbliżony m.in. do "Informatora", "Erin Brockovich", a zwłaszcza "Adwokata"***
i trochę do "Wierny Ogrodnik"

ocenił(a) film na 9
EK28

Nie chce mi się pisać więc napiszę tylko POPIERAM !!! Clooney genialny, film świetny. Bardzo fajne rozmowy ojca z synem. POLECAM !!

ocenił(a) film na 10
Dwight_

Obejrzałem film po raz drugi, i zmieniłem recenzję z 9/10 na 10/10. Niesamowite kino. Szkoda że tak mało dobrego kina w stylu Michael Clayton wychodzi w tych czasach. Widać że tłum woli puste fabuły. Clayton, to film dla konesera.

ocenił(a) film na 7
Dwight_

Oooo. Fim pozbawiony dramatycznych scen w deszczu, głupawych pościgów oraz wielce fascynujących intryg w wykonaniu panów i pań z wysokim ilorazem. Podoba mi się światło, długie ujęcia oraz oszczędny styl "opowiadania historii". Bohaterowie ładnie osadzeni w fabule, wyraziści i o dziwo nie przerysowani. Do tego obyło się bez smęcenia, moralizowania i kontrastowania. Czego chcieć więcej?

ocenił(a) film na 10
ethi

Kolejny rewelacyjny kawał kina antykorporacyjnego w wykonaniu mistrza George'a. Sam zaś mistrz George nieodmiennie w wielkiej formie, którą trzyma od czasów "Syriany". I choć zakończenie jest nieco westernowe, to daje nadzieję, że Ziemię mają szansę odziedziczyć jednak pokorni, a nie skorumpowani.

ocenił(a) film na 8
ethi

dokladnie!
mnie sie podobalo, ze wybuch samochodu to faktycznie wybuch samochodu, a nie fajerwerk potrzebny do podtrzymania akcji

ocenił(a) film na 7
Dwight_

Oglądałam ten film na raty. Pierwsze podejście trwało pół godziny, a potem musiałam niestety przerwać projekcję, resztę dokończyłam kilka dni później. A czy mi się podobało? Pewnie! Tony Gilroy stworzył klimatyczny film, który zabiera widza za kulisy wielkich kłamstw serwowanych prze gigantyczne korporacje. Cała historia pokrzepiająca, a kiedy wydawało mi się że tytułowy Michael Clayton zgarnie 10 mln$ i się rozpłynie, zaskoczył mnie swoją uczciwą postawą. Wiele dobrego można również powiedzieć o aktorstwie, czy zdjęciach. Fabuła mnie wciągnęła, zaintrygowała, była płynna. Polecem serdecznie.

Dwight_

Bardzo dobry film,trochę podobny do prawnika z lincona,ale mi się podobało.Niewiedziałam że tyle nagród ten film zdobył.bravo

ocenił(a) film na 7
Dwight_

bardzo dobry film ale bez rewelacji. plusy to klimat, zdjęcia, gra aktorska, ciekawa tematyka. minusy: niektóre wątki i banalne zakonczenie- dobro jak zwykle zwycieza.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones