Stolarz Andersen spotyka prawdziwego Świętego Mikołaja. Dzięki temu, że jest bardzo sprawny w swoim fachu, a też nigdy nie rozstaje się z podręcznym zestawem narzędzi, Święty Mikołaj szybko odkrywa, że odpłata za parszywy charakter potrafi być okrutna. W ruch idą młotki, piły i dłuta. Andersen rzeźbi w Świętym, jak w sosnowym klocku, wypominając wszystkie przepłakane noce, gdy sadystyczni rodzice słali adresowane do Świętego Mikołaja donosy, pełne najobrzydliwszych kalumnii, wymierzonych w małego Andersena. Wydaje się, iż torturom, płaczom i śmiechom nie ma końca, gdy wtem dzieci Andersena nakrywają ojca na krwawym dziele. Spomiędzy miazgi ust i połamanych zębów, ofiara wypluwa kolejne obietnice prezentów. Czy dzieci przyłączą się do rodzica, a może dadzą się nabrać na gadkę zakrwawionego dziada i dojadą tatę, za wszystkie dotychczasowe rozczarowania pod choinką?