Witaj w klubie.Mam to samo odczucie.Wiele razy czytałam Mikołajka i podobał mi się,był zabawny.Film był jednak sztuczny,próbował "wymusić" rozbawienie,a co do matki-racja,zrobili z niej kompletną idiotkę,choć w książce jest normalna.
Dodatkowo,w ksiażce istnieje bardzo dużo śmiesznych historyjek,a w filmie przerobili kilka rzeczy,choć nie było to potrzebne...
Reżyser "Mikołajka" powinien się następnym razem bardziej postarać.
Pozdrawiam

Ja się nie rozczarowałem, bo już po pierwszych wzmiankach o planach nakręcenia kinowej wersji przygód Mikołajka stwierdziłem, że to się nie może udać. No i się nie udało. Dziwią mnie te przeważające pozytywne komentarze, co ciekawe pisane także przez miłośników oryginału. Dla mnie film został odarty z całej tej magii i niepowtarzalnego stylu wypracowanego przez Sempé i Goscinnego. Ale ich się tam po prostu zawrzeć nie dało, bo to zupełnie inna bajka. Postacie w filmie są moim zdaniem nijakie i to chyba największy mój zarzut pod adresem ekranizacji. Ogólnie film wyszedł mocno średni, choć niepozbawiony kilku śmiesznych scen.

Niepotrzebnie w ogóle zabierali się za ten film, "Mikołajek" i jego świat powinni pozostać dokładnie takimi, jakimi ich sobie każdy z czytelników sam wyobrażał.

Btw pozwolę sobie odnieść się także do "Odlotu" wspomnianego przez autorkę tematu - moim zdaniem to animacja całkowicie pozbawiona oryginalności, zarówno w treści jak i w formie. Nagradzanie jej w roku, w którym powstały takie perełki jak "Mary i Max", "Koralina i tajemnicze drzwi" czy nawet "Fantastyczny Pan Lis" ciągle pozostaje dla mnie kompletnie niezrozumiałe...

Zgadzam się, magia uleciała. Nie da się odtworzyć idealnie postaci, które zostały narysowane takimi, jakimi powinny dokładnie być, za pomocą żywych ludzi, których nikt nie może zetrzeć gumką i poprawić ołówkiem.

Oryginalne historyjki z ich wartką fabułą i przekomicznymi ilustracjami pozostaną niedoścignionym dla filmowców ideałem.

Ludzie pozytywnie odbierają ten film w większości dlatego, że właśnie teraz w filmach dla dzieci dominują nie postacie w stylu Mikołajka, po prostu dziecięce, ale animacje z "ironicznym" humorem, często bardziej dla rodziców, niż dla dzieci.
A tu nagle się pojawia normalny film głównie dla młodych odbiorców, gdzie nie ma dziwnych tekstów, grają normalni aktorzy i postacie są bardzo naturalne - to coś innego jak na dzisiejsze czasy i poziom filmów najbardziej reklamowanych ;) Być może to wszystko przełożyło się na tak dobre przyjęcie tego filmu?

Pewnie masz rację, ja nie mówię, że to zły film, ale patrzę na niego przez pryzmat literackiego pierwowzoru. No bo w końcu to jest ekranizacja i nie da się tego uniknąć. I właśnie dziwi mnie nazywanie filmu dobrą ekranizacją, bo no jednak gdzie mu tam do książki. Inna sprawa, że oryginału, którego największą zaletą obok samych postaci był charakterystyczny język, nie dało się dobrze przenieść na ekran.