to bardzo trudny, ambitny film, dlatego nie dzwię się wam. Jeżeli jednak ktoś jest koneserem kina i lubi ambitne produkcje to bardzo polecam :)
Mnie przykuwał od pierwszej minuty, własnie tą ciszą, która sprawiała, że kazdy gest aktorów był ważny i wymowny. Bardzo sugestywnie ukazano przemianę zachodzącą w Lornie - od wygodnego i oczywistego w jej środowisku traktowania Claudy'ego jako ćpuna, smiecia, do dostrzeżenia w nim człowieka, i to bliskiego. Jaka odtrutka na amerykańską sztampę. Ten film "chodzi" za mną od wczoraj, to też jakaś miara jakości. Piękna scena miłosna - zbliżenie między parą bohaterów pozbawione było całej romantycznej otoczki, absolutna prostota, i dzięki temu miało jakąś świeżość, piękno, niewinność, siłę, dobro. Jakby Adam i Ewa (już po wygnaniu z raju).
Zgadzam się z Tobą Tamarynko, właśnie przez tą ciszę można się skupić na każdym geście aktorów. Na pewno zapamiętam ten film. A-propos wygnaniu z raju Adama i Ewy - ciekawy motyw do obejrzenia polecam w The Loss of Sexual Innocence, choć filmu do teraz nie jestem w stanie zrozumieć.