Okrutnie się zdziwiłem podczas pierwszych paru minut tego filmu, toż to nie spaghetti western!! Mamy tu do czynienia z najzwyklejszym w świecie starym klasycznym westernem, niestety wykonanym bardzo ale to bardzo ubogo, do bólu standardowym kompletnie nie trzymającym się kupy, i o zgrozo z finalną sceną w której to ślepy wspaniały Minnesota Clay rozstrzeliwuje skorumpowanego szeryfa i bandę złoczyńców...
Dialogi są strasznie drętwe, w powietrzu panuje ta okropna upojna atmosfer, a aktorstwo przyprawia o zawrót głowy, gdzie główny bohater gada szeptem i udaje twardziela, a główny łotr spina się i staje na palcach.
Doradzam omijać z daleka.
(znowu spoiler) Owszem ale to prawdopodobnie jeden z pierwszych westernów gdzie główny bohater (nie będący bandytą) ginie, więc 1/10 to trochę zbyt sroga ocena, bo jest naprawdę wiele tragicznych spaghetti westernów to dla nich by musiały być oceny na minusie w takim razie. Chyba nie ma z polskim tłumaczeniem - do Nasredina
Witam. Oglądałem właśnie ten film, ale chyba z innym zakończeniem, bo po wystrzelaniu bandy w mieście akcja filmu trwa jeszcze około dwóch minut i pozytywny bohater po zaleczeniu ran w okularach opuszcza miasto.
No właśnie do końca nie wiadomo, które zakończenie jest oryginalne. Najprawdopodobniej to, w którym ginie, ale to by trzeba było poszukać jakiejś konkretnej informacji o tym.
Zgadzam się, najlepiej dla oceny i fabuły filmu to byłoby jakby zginął, bo to drugie wydaje się tak nieprawdopodobne, że w dużym stopniu może wpłynąć na ocenę tego filmu.
Pozdrawiam.
Prawdopodobnie happy end był dokręcony ze względu na producentów(podobnie jak w Człowieku zwanym ciszą gdzie istnieją również 2 zakończenia), ale znając Corbucciego i jego inne filmy to oryginalne zakończenie to śmierć bohatera.
ie wdając się w jałowe dyskusje na temat oceny tego filmu, parę rzeczy muszę tu jednak sprostować. Rzeczywiście, nie jest to spaghetti-western, bo wtedy taki termin jeszcze nie istniał. Film Corbucciego powstawał w tym samym czasie, co "Za garść dolarów". Jednak jest to bez wątpienia włoski western, ze wszystkimi elementami tego gatunku, choć podanymi oszczędnie. Oczywiście "Minnesota" nie jest ani najlepszym filmem Corbucciego, ani też nie ma tej barokowej oprawy wizualnej, co jego późniejsze produkcje, ale nie był robiony bardzo ubogo. Już w pierwszej scenie widzimy kompleks rysunków na szkle, z wmontowanymi elementami scenografii i aktorami umieszczonymi na tej konstrukcji za pomocą tzw. "forced perspective" (flagowa sztuczka twórcy efektów specjalnych do tego filmu-Mario Bavy) i dodatkowego materiału filmowego wyświetlanego z projektora na ziaciemnione elementy szkła ( matte shots). I to wszystko imituje kamieniołomy! Trochę też tutaj zdjęć trickowych; moja ulubiona scena to ta, gdy Estella wchodzi do stajni a tracący wzrok Minnesota widzi ją jako dwie osoby (lustrzane odbicia). Tak więc daj Boże, żeby późniejsze włoskie westerny były robione tak ubogo. To, że to wszystko nie kłóci się z ascetyczną atmosferą filmu, to już zasługa Corbucciego i Bavy.
Drętwe dialogi to zwyczajowo kwestia angielskiego dubbingu. Wersja włoskojęzyczna prezentuje się pod tym względem dużo lepiej, ale jedyna kopia, jaką udało mi się dorwać miała wbudowane hiszpańskie napisy, więc odpuściłem ją sobie i zsynchronizowałem napisy do angielskiej. Co ciekawe, jedynym aktorem, który w wersji angielskiej mówi własnym głosem jest Cameron Mitchell, a on już miał taki dychawiczny, astmatyczny głos i nie wiem czy jest sens robić mu z tego zarzut.
Co do końcowej sceny, to na mnie zrobiła większe wrażenie niż reszta filmu-Georges Riviere nareszcie się tu aktorsko ożywił. Poza tym świetnie wpisuje się ona w pewną specyficzną dla Corbucciego estetykę okrucieństwa.
Jak najbardziej polecam, ale proszę się nie nastawiać na arcydzieło.
Ps. przepraszam za okropny styl tego posta, ale od paru dni torturuje mnie " gość zwany migreną" :)
Aha, ten niedorzeczny happy-end jest jednak w języku włoskim, więc tym razem nie można (chyba) zwalić winy na amerykańskich dystrybutorów.
Zdrowo się uśmiałem słysząc tę kwestię: "Oto pańska nagroda za pomoc w ujęciu Minnesoty Clay, chociaż uczciwy proces bezwzględnie oczyści go ze wszystkich zarzutów. A pani może odbudować swoją szkołę". Jezu!