Oprócz niewątpliwie "pasjonującej" i "spójnej fabuły" film stanowi interesujące źródło badań dla psychiatrów i psychoanalityków. Mam na myśli szczególnie dwóch bohaterów tego porywającego teatrum:
1. Tezeusz (vel Pastuch): miłośnik kóz i owieczek (zwróćcie uwagę na scenę, w której daje kosza lasce przysłanej przez jego ojca w wiadomym celu, gdy następnie rzuca miłosne spojrzenie kozie, która nie wiedzieć czemu spędza noc w jego lepiance), a także zaawansowanych w rozkładzie ciał (scena, w które rzuca się na blond trupa oświadczając, że nigdy go nie opuści), wywodzący się w prostej linii z bliżej nieokreślonego plemienia Kozojebów (tak je umownie nazwijmy), zamieszkującego zaśnieżone wybrzeża Morza Śródziemnego.
2. Deucalion: dwumetrowy murzyn z brudnymi i nieprzycietymi paznokciami, uzależniony od propan - butanu, metanu czy innego gazu rozweselającego, dybający na cnotę własnej siostry (nimfomanki, miłośniczki sztucznych tatuaży i seksu z minojską armią), prawdopodobnie pierwszy fan chicago bulls, no bo zdecydowanie nie przypomina króla minojczyków.
Jak dla mnie w pełni zasłużona 2.
"Owocnego" seansu