PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=812060}

Mirai

Mirai no Mirai
6,8 5 772
oceny
6,8 10 1 5772
7,0 21
ocen krytyków
Mirai
powrót do forum filmu Mirai

nie poruszył w ogóle tematu, jak przygotować dziecko na przeżycie takiej traumy, jak pojawienie się nowego rodzeństwa. Na filmie rodzice borykają się z uzasadnioną zazdrością, poczuciem zagubienia i odrzucenia, utratą bezpieczeństwa przez 4 - letniego malucha. I nic w filmie nie ma, co pomogłoby im poradzić sobie w tej sytuacji. Zresztą postaci matki i ojca zachowuje niemalże całkowicie bierną postawę wobec sytuacji synka. Mało tego wygłaszają koszmarne teksty, typu: " jesteś w domu moja mała księżniczko" (przy chłopcu), albo "zawsze musisz być dla niej miły, nieważne co". Do białej gorączki doprowadzają mnie recenzenci określający małe dziecko jako egoistę i rozpuszczonego bachora - świadczy to tylko o niezrozumieniu przez nich tematu i jest psychologicznie i emocjonalnie szkodliwe. To jest dla dziecka trauma i potrzebuje wsparcia dorosłych, a nie oczekiwania, że będzie grzeczny. Plusem filmu jest to, że może stać się przyczynkiem do autorefleksji, rozmowy z dzieckiem także o swoich doświadczeniach i dzieciństwie - nikt przecież nie był idealnym synkiem, czy córeczką. Tak już na koniec: w porównaniu z animacją "Dzieciak rządzi", która jest destrukcyjna, ta wznosi się na wyżyny wiarygodności psychologicznej.

Agatonik

Filmu jeszcze nie widziałam, ale wydaje mi się, że to może być wina japońskiej mentalności. W kraju w którym uczą specjalnie w jak najnudniejszy sposób matematyki ponieważ dziecko MA OBOWIĄZEK wytrzymać nudną lekcję a przedszkole jest nazywane często przez Japończyków "ostatnim szczęśliwym okresem w życiu". Nie chodzi o to, że chcę oczernić Japonię, bardzo lubię ten kraj ale miewa swoje problemy. Tą opinię bazuję na reportażach (np. Kwiaty w pudełku) i artykułach.
Anime jest chyba jednym z bardziej postępowych mediów w Japonii, próbującym pokazywać problemy i coś zmienić (przykład: zamiana ról płciowych w Madoce) jednak nadal potrafi pokazać w pewnych momentach tą mentalność uznawaną przez nas za szkodliwą.

ocenił(a) film na 6
matsurika

Bardzo możliwe, że to właśnie jest przyczyna. W takim wypadku, to i tak zaprezentowali postawę otwartości - chociażby zamian ról: mama do pracy, tata zajmuje się dziećmi.

ocenił(a) film na 7
matsurika

Ja również w trakcie oglądania zauważyłam różnicę kulturową w postrzeganiu zachowań dziecka. A może to kwestia zmiany pokolenia i myślenia o dzieciach? Rodzice wielokrotnie upominają Kuna, że musi być miły dla siostry, że musi być grzeczny i złoszczą się na niego, gdy ten wpada w histerię. Znaczy wydaje mi się, że nie trzeba być Einsteinem, żeby zrozumieć, że dziecko jest zazdrosne i cierpi z powodu mniejszej uwagi. Mimo to rodzice ani razu nie podnoszą tego tematu i właściwie Kun dochodzi do zmiany swojego myślenia o siostrze poprzez nadnaturalne wydarzenia i wspomnienia, a nie postawę rodziców. I w sumie czego to ma uczyć dorosłych, że dziecko samo zrozumie, że jest druga osoba w rodzinie?

Z drugiej strony nie chcę być zbyt surowa wobec tego filmu, bo w bardzo adekwatny sposób pokazuje reakcje i zachowania dziecka, rzeczywiście możemy zobaczyć coś z jego perspektywy. Pokazują też, że rodzice zdają sobie sprawę ze swoich ograniczeń i wad, starają się nad tym jakoś pracować. Na pewno kierunek w dobrą stronę, czekam na więcej takich produkcji, nie tylko z Japoni.

ocenił(a) film na 9
Agatonik

Tez byłem tym trochę zawiedziony, ale to raczej wina opisów filmu, które sugerują, że film własnie na tym - "nauce" małego Kuna do bycia starszym bratem - się skupia, a tak nie jest...

BTW: jako najstarszy z czwórki rodzeństwa bardzo dobrze Kuna rozumiem :)

ocenił(a) film na 6
Sqrchybyk

Jako starsza siostra - też:))

ocenił(a) film na 7
Agatonik

Rolą tego filmu moim zdaniem nie była żadna dydaktyka ani próba pokazania jak wprowadzenie nowego dziecka do rodziny powinno wyglądać, tylko obrazem tego, jak to się zwykle odbija. Jestem najstarszą siostrą dwóch braci ze znaczną różnicą wieku, a i tak ich pojawienie się na świecie było dla mnie za każdym razem szokiem. I ja akurat bardzo odnalazłam się w Mirai - a zwłaszcza w fakcie, że starsze rodzeństwo zwykle potrzebuje czasu, żeby zaakceptować nowego członka rodziny i jest to normalny etap. I nieraz potrafi zrobić scenę, uderzyć niemowlę albo głośno domagać się uwagi rodziców, którzy też są ludźmi w nowej sytuacji i nie za bardzo wiedzą, jak się w niej odnaleźć. Wszystkie wydarzenia w Mirai w bardzo nienachalny sposób uczą Kuna, że rodzina jest jedną wspólnotą niedoskonałych ludzi, którzy starają się przezwyciężyć swoje słabości dla innych (mama - zniecierpliwienie i złość, tata - apatię i brak zainteresowania dziećmi) i, że on też musi się uczyć walczyć z własnymi, dla dobra ogółu właśnie. Dla mnie osobiście - bomba.

ocenił(a) film na 6
Lilibet

A mi zabrakło właśnie tego, aby film nauczył czegoś dorosłych. Trudno oczekiwać od 4-latka, że sam pokona drogę do "dojrzałości". Pomysł, że dziecko w tym wieku samo dojdzie do wniosku, że "dla dobra ogółu" jest kompletnie nierealny i niezgodny z fazami rozwoju dziecka. Film uroczy, ale utrwalający stereotypowe zachowania dorosłych.

ocenił(a) film na 7
Lilibet

Zgadzam się. Wydaje mi się, że to nie miał być film dydaktyczny dla rodziców. To raczej coś w rodzaju fresku rodzinnego, który pokazywał rodzinę jako konglomerat nie zawsze pasujących do siebie klocków - mamę, która czasem bywa potwornie zmęczona i nie ma siły być mamą zawsze perfekcyjną, tatę, który dopiero zaczyna rozumieć, że powinien żonie pomagać i w tym wszystkim małego chłopca, którzy tym bardziej czuje zagubiony.

Dla mnie wartość tej animacji tkwi między innymi w braku zajmowania jednoznacznej postawy wobec zachowań bohaterów. No ale ja nie zawsze oczekuję od kina promowania i uczenia właściwych postaw. :)

ocenił(a) film na 8
Diana

Dokładnie. Zgadzam się. Film pokazuje nam skrawek rzeczywistości z perspektywy dziecka. Widzimy, że nikt nie jest idealny...

Agatonik

"jak przygotować dziecko na przeżycie takiej traumy, jak pojawienie się nowego rodzeństwa" Ze co? Pojawienie sie rodzenstwa to nie jest trauma tylko prezent, wydazenie jak najbardziej pozytywne, bardzo ciezko to zjeb*c, wiekszosc dzieci jak nie wszystkie zawsze chca miec dzenstwo, bo rowna sie to z 24/7 kompanem do zabaw i o ile rodzice nie sa dzikusami tworzacymi patologiczny zwiazek to brat czy siostra jest zbawieniem dla kazdego jedynaka samotnego w tym wielkim swiecie "doroslyrrch".

ocenił(a) film na 6
ktyczynski

W większości przypadków to jest trauma. Wiem, bo pracuję z dziećmi i rodzinami. Aby tak nie było, musi być spełniony jeden warunek - mądrzy rodzice, którzy przygotują dziecko na to wydarzenie i potem dbają o to, aby starsze z dzieci nie czuło się odstawione na boczny tor. Inaczej też to wygląda, gdy różnica wieku między dziećmi jest spora - minimum 6 lat. Wtedy starsze dziecko ma już inne potrzeby, niż tylko kontakt z mamą i tatą, jest bardziej dojrzałe emocjonalnie. Widać Ty miałeś mądrych rodziców. Ale Ci przedstawieni na filmie, łącznie z dziadkami popełnili mnóstwo błędów. Ten film powinien być wyświetlany pod hasłem: "jak nie postępować". Pozdrawiam.

Agatonik

Co to znaczy w większości przypadków? Pracuj Pani z dziećmi którzy albo tego wymagają albo dziwnym trafem losu Pani klasa (bo przypuszczam że jest Pani nauczycielem lub pedagogiem) składa się głównie z dzieci z patologicznych rodzin, Dopóki nie zobaczę konkretnych statystyk to nie uwierzę w to że drugie i kolejne dziecko w rodzinie jest standardowo traumą dla pierwszego.
A co do filmu, nie widziałem go jeszcze ale na pewno obejrzę i raczej nie brałbym jakkolwiek na poważnie treści tam zawartych, jest to prawdopodobnie fantazy z lekkim wątkiem dramatycznym, choć może się mylę, może od początku do końca jedyną sprawą jaka zajmują się autorzy to problem wychowywania dzieci w patologicznych rodzinach. Tak czy siak animacje/anime zawsze (prawie) przedstawia problem zdecydowanie zbyt z hiperbolizowanym świetle i sugerowanie się że gdzieś na świecie notorycznie dzieją się takie akcje (dzieją się na pewno ale raczej jest to minimalny promil bo nawet nie procent) mija się z celem, jest to tylko i wyłącznie lekka historia ładnie narysowana ale stworzona tylko i wyłącznie na potrzeby zarobku Studia Chizu ;)
A ja również pozdrawiam i miłego dnia życzę jeżeli jeszcze nie jest, bo pogoda dopisuje przynajmniej u nas w Warszawie :)

ocenił(a) film na 6
ktyczynski

U nas we Wrocławiu też cały dzień dopisywała. A jak w Warszawie będzie spektakl wrocławskiego Capitolu "Mistrz i Małgorzata", to serdecznie polecam. Właśnie wróciłam i tak spontanicznie się dzielę zachwytem:). Nie jestem ani nauczycielką, ani pedagogiem, tylko psychologiem i naprawdę do mojego gabinetu nie przychodzi patologia.

ocenił(a) film na 7
Agatonik

Ten film jest chyba bardziej dla dorosłych rodziców, bo być może coś ich nauczy poprzez wskazanie negatywnych postaw (jak (jak ich unikać). Nie mam tak dużo pretensji do bohaterów "mamy i taty", bo oni sami zdają się być jak dzieci. Niedorosłe do swej roli. Nie kupuję tej otoczki ala fantasy, bo to nie tłumaczy niczego. Może tylko stawia nas na pozycji, co takie dziecko będzie myślało/robiło za "x" lat, i że warto już dziś zabrać się za budowanie porządnych relacji (emocjonalnych i nie tylko)., i za wychowywanie dziecka od podstaw.
Mam kłopot z oceną filmu, bo mocno mnie denerwował (a nawet nudził). Raz z winy krnąbrnego dziecka (którego jesteśmy w stanie usprawiedliwić), a raz z pozycji idiotycznych postaw rodziców. No ale zabawa w rodzinę i dorosłość to duża sztuka i każdy radzi sobie jak umie najlepiej. Nie wszystkim to wychodzi.

Agatonik

Ja odniosłam wrażenie, że jest sporo wskazówek ale nie podanych jak na tacy. Można się wczuć w sytuacje chłopca. Z pomocą przychodzą historie z ogrodu. Jak ojciec nie ma czasu to Kun spotyka pradziadka, który poświęca mu czas. Zachowuje się tak jak powinien robić to ojciec. Rodzicielstwo nie jest łatwe, nikt nas do tego nie uczy, a tu są pokazane tylko niektóre z wielu możliwych błędów i ich konsekwencji. Starsze dziecko często można to tak nazwać "cofa się w rozwoju" przy młodszym rodzeństwie. Dla czego? Bo widzi, że takie zachowanie u jego młodszego rodzeństwa przyciąga uwagę rodziców. Dla tego może przestać mówić, płacze i zaczyna ssać kciuk choć nigdy tego nie robiło wcześniej i wiele innych nawet może przestać chodzić. Film trzeba oglądać i przemyśleć. Jest to fajna propozycja zarówno dla dzieci i ich rodziców. Każde z nich znajdzie tu coś dla siebie.

ocenił(a) film na 6
skowronek1109

Masz rację. Każdy znajdzie coś dla siebie pod warunkiem, że tak jak Ty będzie szukać. Dla innych to takie "proste rozgrzeszenie"

ocenił(a) film na 6
Agatonik

Pozwolę sobie nie zgodzic się z określeniem "trauma dla dziecka" na sytuację pojawienia się rodzeństwa. Oczywiście jest to duża zmiana, kryzys rozwojowy, ale jednak sytuacja jak najbardziej zgodna z cyklem rozwoju rodziny. Co nie znaczy, że łatwa i przyjemna oczywiście:) Traumę "zarezerowałabym" jednak dla takich nieszcześć jak śmierć kogoś bliskiego, zwłaszcza rodzica dla dziecka. No, ale to tak tylko na marginesie. Film mi sie podobał właśnie dlatego, że nie pokazuje jakiejś lukrowanej wersji rodzicielstwa, tylko zwykłych ludzi, nie sa najwyraźniej po żadnych warsztach psychologicznych, ani po szkole dla rodziców, a jednak na koniec dochodza do jakże popularnej ostatnio koncepcji "wystarczająco dobrego rodzica":) Każdy ma tutaj swój proces. Oczywiście jak najbardziej zrozumiałe i adekwatne są reakcje Kuna i aż się prosi, żeby rodzice choć trochę mu ulżyli i pomogli zrozumieć, ale przekornie myślę że... aż tak dużo by to nie zmieniło. I tak musiałby sam to zintegrować i temu właśnie służą te wszystkie magiczne historie...

ocenił(a) film na 6
wy_aga

To, że społecznie jest to zrozumiały "cykl rozwoju rodziny", nie oznacza że dla dziecka jest to zrozumiałe. I tu właśnie jest rola rodziców, żeby pomogli mu tę zmianę przejść. A w filmie w ogóle tego nie było.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones