Ubóstwiam ten film od kilku lat. Mogę go na okrągło oglądać, zwłaszcza zimą przed snem. Znam go na pamięć już po angielsku ale za każdym razem dostrzegam inny szczegół...im częściej oglądam jakiś film, tym mam większe wrażenie, że widzę go po raz pierwszy. Ta mimika, ta gestykulacja, czasami błędy w filmie...główna psycholka zagrała perfekcyjnie swoją rolę. Nie widzę innej kobiety w tym filmie.
Gustuję w filmach o ludziach z "brakami" tu i ówdzie, dlatego "Misery" jest wysoko, wysoko na samym szczycie.