Wizualnie - petarda i rewelacja! Cruise przechodzi samego siebie. Choreografie walk, sceny powietrzne, wow! To jest blockbuster w najlepszym wydaniu, który chce się oglądać w multipleksie.
I na tym koniec zachwytów. Niestety, fabularnie klisza pogania kliszę. I to osobiście bardzo boli, bo ostanie części, choć nie były wielce odkrywcze, ładnie się składały. A tutaj - w porównaniu z MI4 i 5 - odnotowuję spory regres, mimo wręcz przeładowania materią.
Poza efektami kaskaderskimi, gdzie Tom Cruise przesuwa kolejne granice (szacun!), MI chyba powoli zaczyna zjadać własny ogon. I piszę to ze smutkiem, bo to jedna z moich ulubionych serii...
Absolutnie zgodzę się z każdą kwestią z Twojej wypowiedzi, a stwierdzenie o "zjadaniu własnego ogona" wręcz mi wyjęłaś z ust. Myślę, że to najlepszy moment, żeby zakończyć tą serię zanim zacznie robić się niesmacznie schematyczna i nudna, zarówno pod względem stricte fabularnym jak i czysto techniczno/wizualnym- nie wiem jakie akrobacje musiałby wyczyniać Tom w kolejnym odcinku, żeby pozytywnie zaskoczyć i zaszokować widzów... chyba skoczyć z orbity ziemskiej. Pozdrawiam
W pełni się zgadzam. Lubię serię MI, wiem, że to po prostu ma być rozrywka, akcja i jest na wysokim poziomie, ale.... fabularnie ta część mnie rozczarowała. Na końcu seansu chciałam powiedzieć "Ethan no zdychaj w końcu bo ile można". Mam nadzieje, że część, którą właśnie kręcą będzie naprawdę ostatnią.