Film naprawdę bardzo średni, motyw umierającej w szpitalu matki przeciągnięty do granic niemożliwości. Reszta wątków właściwie poboczna, szkoda. Zepsuty film.
Po namyśle i z perspektywy czasu uznaję, że nieco pomyliłem się w mojej ocenie. 3/10 jest sprawiedliwsze (w mojej subiektywnej ocenie). Pioerwotnie przyznając 4/10 dałem się nieco ponieść emocjom. Ale, czym byłoby życie bez chwil pozytywnych uniesień? ...
Patrząc po filmach które oceniłem, Twoim zdaniem jest to film dla mnie? Gdyż od kilku tygodni zbieram się by go oglądnąć.
Film jest źle zrobiony i nudny. Jeśli lubisz takie filmy to obejrzyj. Fatalny scenariusz, zła reżyseria i kiepska (płytka) gra aktorska. Role drugoplanowe - dramat. Za dobre chęcie i niewiele więcej dalem ostatecznie 3/10. Ty pewnie dasz więcej, bo wiedzę, że szastasz wysokimi ocenai. Ja stosuję kryteria oceny akademickiej: 60% = minimum na gołe zaliczenie. Wszystko poniżej oblewa.
oceniam większość wysoko ponieważ starannie dobieram sobie filmy zgodnie z moim gustem np. Nie lubię Sc-fi to nie ogląam żadnych
OK, rozumiem. Jeśli chodzi o moją oipinię nt. "Mojej matki" to zwyczajnie odradzam. Nie jest to jakaś tragedia filmowa, zwyczajnie nudny i źle zrobiony film.
O umierającej matce jest film i jest to napisane w oficjalnych materiałach o filmie, więc nie bądź tym zaskoczona.
Dostałam kiedyś na maila zapowiedź tego filmu. Ci ludzie, którzy rozsyłają reklamy takich filmów nie zdają sobie sprawy, że taki film nie jest dla każdego. Bo ja miałam umierającą matkę i nie zamierzam takich filmów oglądać.
Właściwie należałoby podziękować reżyserowi, że ograniczył się do około stu minut. Równie dobrze mógł dopisywać liczne sceny i dialogi i ciągnąć swą opowieść dużo dłużej.
Irytujące jest, że ani w procesie umierania matki ani w procesie pracy nad "filmem w filmie": nie ma jasnego, logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Widz nie jest wstanie jednoznacznie ocenić, że oto w punkcie A ma do czynienia z początkiem, w punkcie B - z ewidentną kulminacją a w punkcie C - z rozwiązaniem.
O ile sceny odrealnione wprowadzają tylko trochę zamieszania, o tyle realna scena z mieszkaniem w wodzie (niczym w jednym z odcinków "Zmienników") - jest bez sensu, skoro widz nie pozna ani przyczyn zalania ani jego skutków.
Ponadto, przez pół filmu mylili mi się dwaj podobni fizycznie mężczyźni-brodacze.