wg mnie znacznie slabsza niz the awful truth. faktycznie duet grant-dunne byl jednym z lepszych jezeli chodzi o screwballowe komedie. przede wszystkim ze wzgledu na chemie pomiedzy bohaterami. jednak w tym przypadku troche zawiodla mnie dunne [ktora bardzo lubie]. moze nie tylko ona sama ile cala jej rola, jak i film, ktory mimo standardowo pokreconego schematu screwballowego, zwyczajnie nie dziala. z grantem jest troche inaczej, gdyz jemu udaje sie wygrac swoje sceny . notabene widac w jego gagach powtarzalnosc np. z tymi z bringing up baby.
co ciekawe, poraz pierwszy w typowo screwballowej komedii pojawiaja sie pomiedzy kochankami - dzieci. rowniez poraz pierwszy screwballowa komedia zawiera nutke sentymentalizmu.
fabula byla troche rozlazla i poszarpana, zwroty akcji jakos zle skordynowane, nie bylo plynnosci pomiedzy watkami. za malo bylo tez dobrych gagow.
moze i sympatycznie i przyjemnie, ale jak dla mnie jedynie niezle i nic wiecej.

Oczywiście, że pod żadnym względem nie może sie równać z Naga prawdą, ale porównując je szczegolnie z wspólczesnymi głupiutkimi komedyjkami wypada nadzwyczaj dobrze. A powtarzalność pewnych schematów czy zachowań była nieunikniona, biorąc pod uwage popularnośc gatunku i ilośc filmów.
W przypadku duetów screwballowych przez długi czas prowadzili Myrna Loy i William Powell (analogicznie: świetna Romantyczna pułapka, o wiele słabsze Podwójne wesele), do czasu własnie, gdy pojawiła się Naga prawda z Grantem i Dunne. Moja najmilsza żona jest wykorzystaniem ich popularności, chemii jaka miedzy nimi była, tak samo jak wcześniej sukces Thin Man zapoczatkował całą serię.

nie widzialem jeszcze podwojnego wesela. a co do my favorite wife to ten film ma swietny scenariusz, ktory jest mocno niewykorzystany. cukor probowal to wykorzystac robiac something's got to give, ale nie wygladalo to najlepiej, pomimo tego ze jedynie skrawki tego projektu mozna zobaczyc.
faktem jest, ze w latach 30. powstawaly najlepsze komedie, a sama odmiana screwballi to cos poprostu unikalnie genialnego, czego sie juz nieuda powtorzyc. dalem sobie dawno spokoj ze wspolczesnymi komediami, bo jak slusznie wspomniales sa mocno glupiutkie.