Bohaterem filmu jest zawód aktorski. Co niesie, jak być dobrym aktorem, jak ćwiczyć technikę grania, jak rozumieć bycie na scenie. Serge i Gauthier są narzędziami w ręku TEATRU. I nieźle się to ogląda.
Bo miło jest oglądać, gdy czasami udaje się posłyszeć "śpiew" aktorów mówiących w rytm wiersza sprzed 350 lat. Ale bohater-narzędzie to trudny pomysł na dobry film. W tym przypadku zbyt trudny dla reżysera. Gdy na koniec filmu Serge odrzuca przyjaźń z Gautherem wypracowaną przy pracy nad "Mizantropem" Moliera wyraźnie dla odegrania roli Mizantropa, nie dla ekspresji swoich uczuć, moje obawy się potwierdziły, Wszyscy odegrali swoje role i odeszli z ekranu. Serge do deklamowania morzu fragmentów z Moliera, Gauthier do teatru bez pasji, Christine do następnych problemów sercowych. Jakbyśmy ich nie obchodzili.