Nawet jakby trwał cztery godziny chłonęłabym go z totalnym zafascynowaniem. Nieczęsto się zdarza, żeby artyści dostali swój obraz, swojej sztuki tak doskonale ją oddający, jak to zrobił Morgan. Tu Bowie opowiada sam o sobie, to jemu reżyser oddał głos. Nie ma na szczęście żadnej gadającej głowy, wspominek i wyjaśniania nam przez innych, co przekazywał w swojej muzyce i innych działaniach artystycznych Bowie. Wielkie za to podziękowania. Konieczne oglądajcie na dużym ekranie!