Świeżo po seansie...niesamowite zdjęcia można było przenieść się pod światło księżyca na plażę w Miami. Niektóre sceny i rozmowy z drugim dnem (jak chociażby o tym kto decyduje o naszej przyszłości i jak bije serce kiedy wieje bryza znad oceanu...piszę to ze świadomością, że brzmi okrutnie cukierkowo). Ja bym zakończyła historię na 3 przemianie bez dopowiadania sensu spotkaniem głównych bohaterów jednak rozumiem, że widz, zwlaszcza w US, oczekuje klamry i konkretów w scenie finałowej. Mądrzejszy film o dorastaniu niż 'Boyhood', pięknie opowiadający o szukaniu siebie... jednak ostatnie 30min zbyt oczywiste i melodramatyczne. Miałam nawet wrażenie, że na koniec bohaterowie odwróca się do kamery i pokażą hollywoodzki uśmiech z tekstem "Just kidding now lets go back and finish with some kicking ass scene and not this b..sht" Może w kolejnym filmie...