Czytam sobie komentarze dotyczące tego filmu i zaczynam wierzyć, że mieszkam w najlepszym kraju na świecie, gdzie nikt nigdy nie doznał (ani nawet nie słyszał o takich przypadkach) upokorzenia, prześladowania i przemocy ze strony rówieśników. Gdzie wszystkie rodziny są pełne, mamusie podają pełnowartościowe posiłki pięć razy dziennie, a ojcowie mają taki autorytet, że nie trzeba go szukać gdzie indziej. Gdzie nikt nigdy nie musiał z niczego rezygnować. Gdzie nigdy nie istniała presja społeczna. Gdzie wszyscy kończą edukację w momencie przez siebie wybranym i osiągają w życiu dokładnie to, co sobie wymarzyli. I gdzie każdy zakochuje się dokładnie w tym, w kim powinien, a na drodze tego uczucia nie ma najmniejszych przeszkód.
Bo jeśli nie – to skąd ten całkowity brak empatii u większości komentujących?