Dobrze, że oglądałem "M jak Morderca" Hitchcocka przed tym filmem. "Morderstwo doskonałe" posiada interesującą obsade oraz wciągającą fabułe, czyli o jeden czynnik więcej, który mógł sprawić, że ten film będzie się długo pamiętało. Niestety film się nie umywa do dzieła Hitchcocka, które posiadało napięcie i nie rozluźniało akcji do samego końca. Najbardziej żenujące jest zakończenie (achhh ten Hollywood!!) i rola Gwyneth Paltrow (jakim cudem ona znalazła ten klucz?!) która z Hitchcockowskiej ofiary intrygi stała się panną Izabelą Łęcką z dozą szczęscia... I co najgorsze to właśnie ten fakt najbardziej zniechęca mnie do oglądania tego filmu podobnie. Dla zawiedzionych pozostaje ciągle aktualne dzieło mistrza suspensu... :)
nie żebym...
...właśnie czytała "Lalkę"...fajnie trafiłeś z ta Izabelą Łęcką;) Co do filmu to rzeczywiście były momenty po prosty śmieszne i typowo zrobione pod Amerykę. Z jednej strony źle że nie widziałam "M jak morderca" a z drugiej dobrze...bo pewnie nie podobałby mi się ten film:) Pozdrawiam:)
Zgadza się , film nie umywa się do "M JAK MORDERCA" ... mimo że ogląda się dobrze , to tylko Hollywodzki remake . Z jednej strony fajnie, że scenarzysta pozmieniał fabułę i zrobił coś "innego", ale te zmiany chwilami irytują. Dalej uważam, że mistrza nie powinno się poprawiać (ani kopiować) ...Co do aktorstwa , to nie jest najgorzej ... ale bez fajerwerków ... ja oceniam ten film jakoś pomiędzy 5 a 6