Jest to na pewno pozycja obowiązkowa dla miłośników najsłynniejszego detektywa wszech czasów, jak również najbardziej znanego seryjnego mordercy.
Film niewiele ma wspólnego z prawdziwą historią Rozpruwacza, jest tu tylko taki ogólny jej zarys, co w sumie trochę mnie rozczarowało.
Na wielki plus na pewno świetny klimat wiktoriańskiej Anglii, syf w Whitechapel, wszędzie prostytutki, a dookoła brudne kamienice i uliczki skąpane we mgle.
Fajnie też wypadły role Holmes'a i Watson'a oraz kilka pojedynczych scen jak np. demoniczne oczy Kuby, czy śmierć ostatniej ofiary.
Znajdzie się tu też kilka nużących momentów (w psychiatryku), ale ogólnie jest to solidny i klimatyczny kryminał na tle prawdziwych wydarzeń.