Pomysł fajny, ciekawe postacie ( mała, przemądrzała gaduła jest przesłodka), wartka akcja -zapowiadało się całkiem nieźle. Oglądając pierwsze 40 min zapominałam, że oglądam bajkę a nie film. A potem pojawiła się "bestia" i jakieś małe niebieskie coś - oba stwory rodem z pokemonów albo pikachu. Miałam wrażenie, że oglądam 2 bajki- nałożone na siebie. Czyżby rysowały ją 2 rożne studia i jedno odwaliło "fuszerkę"? Stwory wyglądały jak z plastiku - martwe oczy, brak cieniowania, łusek czy innych szczegółów. Ktoś powie, że nie to w tej bajce było najważniejsze - ale dla mnie dbałość o szczegóły jest bardzo ważna - dlaczego woda mieniła się kolorami, liny były poskręcane z widocznych sznurków, włosy dziewczynki opadały a TYTUŁOWY stwór był jak kulka plasteliny? Nie! Nie dla fuszerki, nie dla bylejakości, nie dla braku szacunku dla widza- nawet tego młodego, który "lubi wszystkie bajki". Ja mówię NIE!
Chyba oglądaliśmy dwie różne animacje. To że stwory nie miały łusek wynika z faktu, że nie miały ich mieć - "czerwona" była gładka, bardziej jak jakiś płaz, więc nie miała łusek. Przeczepić się można faktycznie trochę do tego "niebieskiego psa", ale on z kolei miał być czymś na zasadzie kijanki, więc jego tekstury tez pasują, z tym że wizualnie on i te żółte "hipopotamy" na wyspie faktycznie zbytnio zaleciały Pokemonami. Natomiast na pewno nie była to bylejakość.
Rozumiem, że animacja była skierowana głownie do dzieci i zapewne im będzie się bardzo podobała, na tym polu nie mam jej nic do zarzucenia. Ale są też animacje, które potrafią zainteresować i dobrze bawić zarówno młodszych jak i starszych, a ta produkcja taką nie jest. Dla mnie to średniak, infantylny i głupi. Film ma swoje momenty, miejscami jest całkiem niezły i ciekawy ale osobiście zmęczony jestem już kolejną wariacją dzieciaków mądrzejszych od całego świata.