Świeżo (miesiąc temu) kupionym autem najechałem na dzika, który wpadł mi pod koła po tym jak odbił się od innego auta. Miałem ubezpieczenie AC w czołowej renomowanej polskiej firmie ubezpieczeniowej. Naprawa wyceniona przez nich na 34 tys (szkoda całkowita, a auto bym zrobił u mechanika za 6 tys.), odszkodowania dostałem 2700 :D. Fakt faktem wywalczyłem więcej, ale chwilę po zdarzeniu pomyślałem, jakby się dało tak cofnąć te 5 minut. Natomiast po wycenie przez ich rzeczoznawcę stwierdziłem, że błąd był dużo wcześniej i przydałoby się cofnąć miesiąc wstecz i ubezpieczyć gdzieś indziej. Zgodnie z teorią strun, być może nawet nie przytrafiło by mi się to, albo może coś gorszego?.
Tak czy siak podobno oni jadą na swojej renomie i liczą, że tylko 2/10 poszkodowanych pójdzie do sądu. Na tych 8 można zarobić.
Puentą niech będzie to, że nie zawsze wybieramy dobrze, ale nawet w patowej sytuacji trzeba wybierać jakąś "strunę" i zawsze jest szansa, że będzie lepiej :)