PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31926}

Mrożony peppermint

Peppermint Frappé
7,3 2 721
ocen
7,3 10 1 2721
7,1 7
ocen krytyków
Mrożony peppermint
powrót do forum filmu Mrożony peppermint

Saura powinien kręcić horrory. To pierwsza zdanie jakie wypowiedziałem po seansie. Pierwszym zaś stwierdzeniem, poprzedzającym to zdanie, było "niezła wy*ebka". I oczywiście jedno wiąże się z drugim. Ale wszystko po kolei.

"Mrożony peppermint" (swoją drogą nie brzmi to jak coś czego chciałbym próbować - "pasta do zębów", jak mówi Pablo) to obraz o zazdrości, która jest podobno narodową cechą Hiszpanów. Czy jest nią w istocie, tego nie wiem, ale wiem że Saura w cudownie dziwaczny sposób trafnie pokazuje dwa aspekty zazdrości: śmieszność oraz zagrożenia jakie za sobą ponosi.

Główny bohater, Dr Julián (w tej roli genialnie dopasowany, przekomiczny José Luis López Vázquez) zazdrości swojemu znajomemu pięknej żony Eleny (w tej roli Geraldine Chaplin). Wydaje mu się, że kiedyś już poznał, ta jednak wypiera się znajomości. Geraldine Chaplin gra w filmie również pielęgniarkę Anę pracującą z Julianem. Co ciekawe przez cały film nie zorientowałem się, że to ta sama aktorka. Niech żyje spostrzegawaczość, lub raczej, niecch żyją zdolności aktorskie pani Chaplin (a w istocie żyją) oraz zdolności ekipy od charakteryzacji.
Tak czy siak nasz bohater z czasem zaczyna zdawać sobie sprawę z potencjału swojej pielęgniarki. "Cudze chwalicie, a swojego nie znacie" można by rzec, jednak nie ta myśl, choć również istotna, jest tu sednem historii. Julian zaczyna upodabniać Anę do Eleny i uwodzi ją. Prześladują go dziwne w pomienia z dzieciństwa, których znaczenia do końca nie rozszyfrowałem, oraz wypomnienia (rzeczywiste, lub ubzdurane) Eleny grającej na bębnie - kolejny motyw, którego znaczenia nie jestem pewien. Wydaje mi się, iż fakt posiadania wspomnień i pewności co do wcześniejszej znajomości z Eleną ma symbolizować przeświadczenia typowe dla zazdrośników "to mi się należy, to ja powinienem to mieć".
Film nakręcony jest po mistrzowsku. Muzyka jest miejscami tylko ok, ale miejscami jest naprawdę bardzo dobra i idealnie współgra z obrazem. A jest na co patrzeć. Saura stworzył tu wiele dziwacznych, klimatycznych i niepokojących scen, kręconych z zacięciem godnym mistrzów europejskiego kina grozy, takich jak Dario Argento, czy Mario Bava. Świetna gra cieni i światła. Dziwaczne, zaskakujące i upiornie groteskowe sceny, takie jak ta z rowerem czy z bębnem - niby nic niezwykłego (bo w sumie ciężko wskazać co w nich takiego dziwnego) a jednak zrobiły na mnie wielkie wrażenie.
Jednak thriller psychologiczny, ukazujący jak niebezpiecznym uczuciem może być zazdrość, przeplata się tu z absurdalną komedią, w satyryczny sposób pokazującą śmieszność do jakiej prowadzi to uczucie. Ten drugi, zabawny aspekt filmu reprezentuje np. scena, w której Julian mówi Anie jak ma stać się piękną, modną kobietą i każe jej wiosłować (100 powtórzeń! :) ) u siebie w mieszkaniu.

Jak dla mnie świetne kino, do rozkminienia, można się zaśmiać, można zaniepokoić i można być pod wrażeniem finału. Tak było w moim przypadku. Polecam.

kangur_msc_CM

Przyznam, że nie widziałem w tym wiosłowaniu Anny niczego zabawnego, zwłaszcza gdy Julian kazał jej powtórzyć to 100 razy. Po pierwsze, była to podszyta szowinizmem psychopatyczna zagrywka, forma przemocy - podniecasz mnie, wytrącasz mnie z równowagi, jak ja cię za to nienawidzę. A nienawiść brała się z bezradności, Julian nie umiał uwieść dziewczyny z klasą, więc był to "fortel", żeby Anna wzięła kąpiel i cdn. To ostatnie może i jest śmieszne.

Śmieszność upokorzenia? Tak, ale ostrożnie z tym, bo ośmieszony może być nieobliczalny...

ocenił(a) film na 8
kosarz1311

Tylko, że ja nigdy nie twierdziłem, że upokarzanie kobiet jest śmieszne. Śmieszny jest absurd tej sceny, jako przerysowanych konsekwencji zazdrości (nie nienawiści). W ogóle wymowa filmu niby poważna, gorzka, ale forma miejscami zabawna, prześmiewcza. I śmianie się tu nie znaczy nic złego. To tak jak ze śmianiem się z uciętej głowy w czarnej komedii - to przecież wcale nie znaczy, że bawi mnie ucinanie ludziom głów.

kangur_msc_CM

Zgoda. film rzeczywiście ma charakter groteski (niekoniecznie zabawna, ale na pewno przerysowana). Poza tym mój komentarz to twojej wypowiedzi dotyczy niuansu, poza tym jest zgodny z twoim nagłówkiem.

kosarz 666 neg

nie "to twojej" tylko "do twojej"

kangur_msc_CM

Moja "druga połowa" (kosarz666neg ocenia dokumenty i krótkie metraże) już mnie wyręczyła. Musimy przestać pisać w biegu, bo wychodzi z błędami i bełkotliwie. Sorry.

kosarz1311

Scena jest zdecydowanie groteskowa, może budzić pewne rozbawienie, ale nie jest śmieszna. I co istotne nie jest tak sobie umieszczona w tym miejscu, ale zastępuje scenę pierwszego ich seksu, proszę zwrócić uwagę co ona mówi: "nigdy tego nie robiła", a po ćwiczeniach "boli mnie, mam otarcia i pęcherze". Scena jest ucięta tuż przed właściwą sceną seksu, groteskowe ćwiczenia zastępują ją.

ocenił(a) film na 8
brava

Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie ten film, wcześniej o nim tylko nieco czytając. Obawiałem się owej surrealistycznej mgiełki wspominanej przez znawców kina. A tu niespodzianka, film będący swoistą analizą zależności psychicznych wpisaną w tło społeczne, a którego obejrzenie sprawiło mi dużą satysfakcję. Oto zazdrość w roli głównej, napełniająca nas i motywująca do działania... Nie mamy nad nią władzy i staje się częścią naszej natury. Jest groźna...
Wspomina się w innym wątku o Hitchcocku jako o kimś doskonale nadającym się do filmowania takich scenariuszy, trudno się nie zgodzić, ale mnie pasuje tu również Claude Chabrol, choć nie wiem czy drugi wymieniony potrafiłby aż tak udanie wykorzystać scenerię tak intrygująco sfotografowaną przez Luisa Cuadrado stwarzając klimat, świetny zresztą, całości.
Good night, and good luck,esforty.
8/10

esforty

Surrealizm ma nie jedno imię, Claude Chabrol też czasami skręcał w te rejony, jeśli już go wspominamy. Tylko uwaga, wcześniej napisałem, że reżyser inspirował się Hitchcockiem, a nie, że scenariusz filmu nadawał by się dla niego.

Ogólnie reżyser bardzo zręcznie przechodzi od tego co realne do tego co już jest surrealistyczny odkształceniem.

ocenił(a) film na 8
brava

A jednak nie mam problemu z wyobrażeniem sobie, że właśnie takie scenariusze p.Hitchcock realizowałby z dużo lepszym skutkiem niż bliski mu w czasie realizacji "Topaz". Ukłony, esforty.

esforty

Chodziło mi tylko o to, że tego nie powiedziałem, ale ty śmiało, nie krępuj się.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones