"Mroczna wieża" to raczej tani horror. Chociaż ta nazwa to trochę na wyrost. Film specjalnie nie straszy, mało jest momentów mrożących krew w żyłach. Obraz nie posiada także atmosfery grozy, nie buduje napięcia. Jest to dość prosta historia o nawiedzonym domu. Tym razem dom jednak jest pokaźny, chodzi bowiem o pewien drapacz chmur. Za to należy się twórcom plus. Natrętny duch atakuje ludzi w windzie. Jak się okazuje, w sprawę nawiedzenia zaplątana jest pani architekt, twórczyni szklanego budynku. W tej roli zobaczyć można zawsze kobiecą Jenny Agutter. Trzeba przyznać, że jest to raczej nietypowa dla niej rola. Gra bowiem kobietę wampa. Może to za duże słowo, ale na pewno jest to osoba pewna siebie i swojej seksualności. Udowadnia to uniwersalność aktorki. W filmie partneruje jej zawsze poczciwy Michael Moriarty. Ze znanych nazwisk pojawia się jeszcze Kevin McCarthy, lecz jego udział jest wręcz epizodyczny. Jeśli nie jest się wielkim fanem kogoś z obsady aktorskiej bądź horrorów w ogóle to seans "Mrocznej wieży" można sobie spokojnie darować.