To są Stany, a nie jakaś afrykańska wioska, gdzie po zaginięciu dziecka nikt jego nie szuka - policja, wojsko. Po odnalezieniu ciała nie przeprowadza się autopsji z urzędu, bo... matka się nie zgodziła - ona w tej sytuacji nie ma tu nic do gadania. Gość wykopuje ciało i zawozi do koronera, który nie zawiadamia natychmiast policji. Absurd goni absurd osiągając Himalaje, gdy pediatra(!) utopionego chlopca okazuje się pedofilem, który już w przeszłości był sądzony o molestowanie nieletniego. Na dodatek jego matka próbowała nawiązać z tym lekarzem romans. Która matka ze względu na pamięć syna nie dążyłaby do ukarania sprawcy?! Technicznie film zrobiony bardzo ładnie, ale od strony scenariusza to gniot - twórcy zupełnie się pogubili.