Oczywiście wspieranie przez główną aktorkę brutalnego tłumienia protestów w Hongkongu przyjąłem, jako jeden z argumentów, by na film nie iść, ale nie kluczowy (może została zmuszona, może ma wypraną głowę - nie wnikam). Najgorszy w tym wszystkim jest Disney, który w niektórych kwestiach jest poprawny politycznie do bólu, a tutaj zamiast zająć stanowisko i stanąć po stronie uciśnionych mieszkańców Hongkongu, schował głowę w piasek, by kasa z ChRL się zgadzała. Hipokryzja aż bije w oczy.
More stuff is coming. https://reason.com/2020/09/08/disney-thanks-chinese-labor-camp-authorities-in-mu lan-credits/ + wystarczy wygooglować po więcej :(
Nie widzę zależności pomiędzy ta produkcja filmową a tym co wypisują w mediach społecznościowych aktorzy.
Gdybyś obserwował wypowiedzi oraz zachowanie wszystkich gwiazdy kina Hollywood to całkowicie musiałbyś przestać chodzić na seanse kinowe.
Zwróć uwagę, że w komentarzu napisałem o Disney'u i jego kompletnej hipokryzji. Poglądy aktorki, tak jak wskazywałem, jestem w stanie zrozumieć.
Nawet jeżeli popiera to co z tego? Jej kraj i wywrotowcy. Hong Kong od zawsze był Chiński. To tak jakbyś popierał ruch Targowiczan, który chciałby aby ponownie Warszawa wróciła do Rosji.
Film piękny, totalne zaskoczenie, że nie było migdalenia jak w pierwszej części.