Film ze zmarnowanym potencjałem, sprawia wrażenie zrobionego na hurra i zupełnie nieprzemyślanego. Ktoś kiedyś wpadł na kilka pomysłów i zrobił z nich film, nie siląc się na ich sensowne przemyślenie, czy też w ogóle rozwinięcie. Do tego film jest, jak na swą zawartość treściową, dość rozwlekły i pod koniec naprawdę zacząłem się nudzić.
Prawie zupełnie zaprzepaszczono bardzo nośny motyw zderzenia ludzi przeszłości ze współczesnym światem (wyeksponowany choćby w "Goście, goście") - tu ograniczony do ledwo dwóch-trzech dowcipów (np. konie w samochodzie, terminal czy głośniki w domu towarowym). A i innych możliwości było co niemiara - choćby wszystkie egipskie motywy, na które bohaterowie co krok napotykali, mogliby się dziwić, skąd się to wzięło, dlaczego jest bez sensu, dlaczego są błędy w hieroglifach itp.
I nie wiem też dlaczego panuje najwyraźniej przekonanie, że film dla dzieci może mieć fabułę dziurawą jak ser szwajcarski, żeby nie rzec - bez sensu (vide Buzz Astral). Bo bardzo jestem na przykład ciekaw, w jakim to języku porozumiewali się nasi bohaterowie w Londynie?