PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485802}

Musimy porozmawiać o Kevinie

We Need to Talk About Kevin
7,4 100 622
oceny
7,4 10 1 100622
7,8 27
ocen krytyków
Musimy porozmawiać o Kevinie
powrót do forum filmu Musimy porozmawiać o Kevinie

Każdy z nas ogląda inny film, nawet jeśli treść, teoretycznie, jest jedna.

Ja obejrzałam taki, w którym tytułowy bohater to niemal klasyczny przykład psychopatii/ osobowości dyssocjalnej. Już jako noworodek nie odzwierciedla uczuć i ekspresji matki, później też nie odpowiada na jej próby nawiązania więzi. Nie widać po nim empatii, nie liczy się uczuciami innych. Celowo i z rozmysłem krzywdzi matkę, potem siostrę, na koniec zimno, z premedytacją morduje rodzinę i urządza masakrę w szkole. Wcześniej zdążył okaleczyć siostrę (i nie ma z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia), prawdopodobnie zabił też jej świnkę morską. Jest inteligenty, zręcznie manipuluje otoczeniem, zwłaszcza ojcem, przed którym gra normalnego, uroczego chłopca, lekarzami, przy których jest najnormalniejszy pod słońcem, a nawet matką - pięknie ją szantażuje chociażby po złamaniu ręki. Nie odczuwa bólu, lęku ani wstydu jak normalni ludzie. Nie obchodzą go reguły społecznie (pielucha w wieku ośmiu lat, toczenie kulek z chleba w restauracji), wykazuje całkowitą niechęć do socjalizacji z rówieśnikami.
Nikt mi nie wmówi, że to jest całkowicie normalne dziecko i że całą odpowiedzialność za jego zachowanie ponosi matka.

Matka – moim zdaniem się starała, mimo braku entuzjazmu dla macierzyństwa starała się nawiązać więź z dzieckiem, poświęcała synowi czas i uwagę, co było tym trudniejsze, im dłużej Kevin ją odtrącał. Nawet jeśli naprawdę cierpiała na depresję poporodową, to zachowanie syna ani nie ułatwiało jej przezwyciężenia choroby, ani nie było spowodowane wyłącznie tą chorobą. Na moje oko tej kobiecie daleko było do prawdziwie toksycznego rodzica i gdyby trafił się jej "zdrowszy" egzemplarz dzieciaka, to jego wychowanie nie zakończyłoby się klęską. Tutaj klęska wydawała się nieunikniona od samego początku, nie wiem, czy obecność zaangażowanego/niezmanipulowanego ojca w czymkolwiek by pomogła. A na przykładzie drugiego dziecka widać, że Eva nie jest złą matką - ma córkę, o którą się troszczy, którą kocha, zresztą z wzajemnością.

Tak czy inaczej - oto kolejny film, któremu nie potrafię z łatwością wystawić oceny. Za podjęty temat i za jego realizację należy mu się moim zdaniem jakieś osiem gwiazdek, ale gdybym miała oceniać wyłącznie moją "przyjemność" z oglądania, to nie wiem, czy bym do czterech dociągnęła... Ciężko mi się patrzyło na męczarnie Evy i na kataklizm, jaki spowodował Kevin w życiu swoim, matki i innych ludzi. Muzyka też zrobiła swoje, a zakończenie, choć otwarte, jeszcze bardziej mnie zdołowało, bo zinterpretowałam je w ten sposób, że matka nadal nie uwolniła się spod władzy swojego syna.
Mocny, trudny w odbiorze film.

użytkownik usunięty
LucreciaLeVrai

Eva darzyła syna miłością macierzyńską, trudno więc mówić tu o jakimkolwiek "uwięzieniu" ze strony Kevina.

dokładnie tak. zastanawiało mnie to jak to możliwe, że Kevin od samego początku tak bardzo nienawidził swojej własnej matki, a ona i tak mimo wszystko go kochała,nawet jeśli odwzajemniała tą nienawiść.

isobel

Może czytywał twoje wypociny.

matzek

cóż - ty wiesz najlepiej jako mizogin. btw, nie ma to jak buszować po forum i odpowiadać na stare posty sprzed 7 lat i to jeszcze tak ciętą ripostą ;) dobrze żeś sobie ulżył w tej swojej małej frustracji. pozdrawiam.:)

isobel

Ja nie jestem mizoginem. Artykuł o tym filmie pojawił się wczoraj.

isobel

wiele ofiar "przywiązuje" się do swoich oprawców.

ocenił(a) film na 8

Może i mało precyzyjnie się wyraziłam, ale mniej więcej taki rodzaj "uwięzienia" emocjonalnego jak miłość miałam na myśli. (Choć ich wzajemna relacja nie sprowadza się przecież wyłącznie do miłości). Generalnie - matka nie może odciąć się psychicznie ani fizycznie od relacji z synem nawet po tym wszystkim, co zrobił. Może właśnie dlatego, że jest matką.

LucreciaLeVrai

tak samo jak to, że jednak zabił ojca i siostrę, a matki nie. Co to oznacza? Cały czas czuł się odtrącany przez matkę i za wszelką cenę starał się wzbudzić w niej zainteresowanie swoją osobą. Matka nie chciała go będąc w ciąży. Nie chciała go urodzić. Kiedy był dzieckiem wypominała mu, że "zanim się urodził była szczęśliwa". Ona nie potrafiła go pokochać. To wszystko było wymuszone i sztuczne. Chłopiec to czuł od maleńkości i nasiąkał tym. Ojciec pracował, matka z nim przesiadywała. Zawiązała się miedzy nimi niesamowicie mocna więź, ale patologiczna. Matka nie potrafiła pokochać dziecka, przez co dziecko cały czas robiło wszystko, żeby tylko poczuć się kochane, a nie odrzucane. Pojawienie się siostry i skupienie na niej uwagi tylko pogorszyło sytuację.
Myślę, że to tylko i wyłącznie jej wina. Ale końcówka, w której jest w stanie przebaczyć swojemu synowi ukazuje nadzieję. Matka dorosła do kochania dziecka, dziecko zrozumiało swoje błędy. W końcu w wieku 16 lat jest się zagubionym gówniarzem.... On nie byłby potworem gdyby nie okoliczności w jakich wzrastał.

karolina225

Morderstwo ojca i siostry można też odczytywać w inny sposób. Kevin chciał skrzywdzić matkę tak bardzo, że zabrał jej tych, których najbardziej kochała: męża i córkę. Został jej tylko on, od zawsze niechciany i znienawidzony.

ocenił(a) film na 9
zabilamslimaka

Dokładnie tak samo to zinterpretowałam.

ocenił(a) film na 9
zabilamslimaka

też tak samo pomyślałam

użytkownik usunięty
karolina225

Mam identyczne odczucia po obejrzeniu filmu. Odpowiedzialność przerzuciłbym na matkę, mimo, że to jej się współczuje oglądając film, ale to ze względu, że całość toczona jest z perspektywy matki, a reżyseria to majstersztyk (uderzenie matki w twarz, niechęć społeczeństwa - od razu widz bierze matkę pod obronę)

ocenił(a) film na 7
karolina225

Ty chyba sobie żartujesz tą interpretacją? Syn od początku miał skłonności psychopatyczne. Jedyne co może dziwić to ta bezradność matki. Można było wiele zrobić. Manipulacja aż do tego stopnia nie jest możliwa. Dzieci nie są aż tak przebiegłe, przez to film trochę traci na wiarygodności.

Ivo_6

Dlaczego miałabym żartować? Każdy ma swój mózg i prawo do swojej interpretacji. Zwłaszcza, że film jest otwarty na dowolne interpretacje. Nie musisz pisać "Ty chyba sobie żartujesz tą interpretacją?" jakbyś chciał/chciała powiedzieć "musisz być idiotką, żeby tak myśleć".
Dlaczego ludzie nie potrafią tolerować odmiennego zdania innych? Zamiast tego uwielbiają szerzyć "mowę nienawiści" w Internecie. Można komuś bezkarnie pojechać bezpośrednio lub pośrednio, ale po co? Szanujmy siebie i swoje opinie. Świat dlatego jest piękny, bo każdy człowiek może patrzeć na niego zupełnie inaczej.
Peace.

ocenił(a) film na 7
karolina225

Nie ja Cię nie atakuje. Targały mną jeszcze emocje po świeżym seansie:) Po prostu jestem zdumiony, że w taki sposób można było odczytać ten film. Oczywiście masz prawo do własnej interpretacji. W ogóle widzę, że nie Ty jedna tak go odebrałaś.
We mnie, powiem szczerze matce można było tylko współczuć, od początku do końca. Ona nie była złą, zwyrodniałą czy obojętną. Była normalna ze swoimi zaletami i wadami. Ciężko jej było naprawdę pokochać syna, który od początku wręcz jej nie cierpi. Od najmniejszego. Współczucia zupełnie nie wzbudzał we mnie zwyrodniały synalek. Od strony moralnej tu jest przepaść. Od każdej strony jest przepaść!
Zaskakiwała mnie też, ta niechęć czy wręcz nienawiść otoczenia, do matki, po popełnionej zbrodni. Przecież zupełnie nie mogła tego przewidzieć. Nie TEGO i nie była temu winna.
Peace:)

ocenił(a) film na 8
Ivo_6

"Ciężko jej było naprawdę pokochać syna, który od początku wręcz jej nie cierpi. Od najmniejszego." Od najmniejszego, czyli od kiedy? Od zarodka? To dlatego, będąc w ciąży, piła, paliła i wykonywała intensywne ćwiczenia siłowe itp, bo nie będzie jej podły bękart wywracał życia do góry nogami?
Akcja rodzi reakcję i to bohaterka jest wszystkiemu winna. Jak nie była gotowa na dzieciaka, to się trzeba było zabezpieczyć, a nie później odstawiać cyrki, a następnie płakać po kątach (tym bardziej, że młoda nie była). Pytanie pozostaje, czy to ona stworzyła diabła, czy taki się trafił, jako karma.

kaoru

Bez przesady. Sa dzieci dorastające w znacznie gorszych warunkach, a jakoś nie zostają psycholami. To tak łatwo rzucić, że wszystko wina matki. Niestety raz na milion trafia się psychol, , którego nawet najlepsze matka nic nie zrobi.

ocenił(a) film na 9
Ivo_6

mylisz się, dzieci mogą być bardzo przebiegłe, niektóre jak zauważą u dorosłego słabość to czerpią z niej garściami. rzadko się to zdarza, a jednak się zdarza. tak samo jak zdarzają się dzieci "geniusze", rzadko ale są

zwłaszcza psychopatyczne czy socjopatyczne jednostki, jak widzą słabość to wykorzystują na maxa tyle dla siebie ile się da

ocenił(a) film na 9
karolina225

Mam takie same odczucia,mimo, że nie można odmówić matce starań i chłopakowi tego, że miał jakąś rysę na psychice, zdecydowanie miał bardziej niż inne dzieci rozwinięte skłonności do lubienia tego,co zle. Nie potrafię też do końca oskarżać matki,bo są bardziej niechciane dzieci,z patologii,a nie robią takich rzeczy swoim matkom,albo porzucane,i nie robią masakry w szkole. Mam wrażenie, że matka miała jakaś chorobę psychiczną,nieprzystosowanie do świata,i tylko w tak bliskiej relacji syn odkrył jej słabość i ją wykorzystywał. Inna rzecz, że uważam, że ludzie (dzieci) są z natury źli,i ona mimo cierpliwości nie była na tyle silna,by nad nim zapanować. Raz,gdy złamała mu rękę, był grzeczny. Jak dla mnie, była za dobra i za słaba na bycie matką,nie umiała być surowa i wymagająca. Dziecko, które niestety czasem,lub nawet często, potrzebuje ustawienia do pionu,szybko wyczuło jej słabość. Bardzo smutny film.

ocenił(a) film na 9
theblackestblack

Matka bała się własnego dziecka,to straszne i smutne.

theblackestblack

Za przyczynę psychopatii uwzglednia się czynniki biologiczne, a co za tym idzie, nie jest to wina wychowania.

ocenił(a) film na 7
theblackestblack

Świetny koment. Mam to samo wrażenie. Brakowało mu autorytetu, kogoś kto by postawił granice. Pieszczenie się z nim po złamaniu ręki tylko pokazało, że na uczuciach można grać i można wykorzystywać otoczenie do własnych celów. Zamiast przepraszać go, powinna mu zrobić wykład, że za wyrządzanie zła można dostać rykoszetem. Nikt nie nauczył go sprawiedliwości, ojciec był ślepy co pozwalało mu istnieć w fałszywym świecie i manipulować otoczeniem. Te fałszywe spojrzenia dziecka Kevina były świetnie zagrane, mały omen. Film wzbudzał emocje, a więc warto obejrzeć

ocenił(a) film na 7
LucreciaLeVrai

Ach, wczoraj oglądałem ten film i chciałem coś o nim napisać, ale idealnie wyraziłaś to co chciałem napisać ja. Film dobry, przyjemność oglądania zerowa. A jeszcze tę dziewczyneczkę taką słodką do filmu wybrali... ;/ Dobrze że oglądałem do czwartej, bo tak to bym zasnąć nie mógł.

Niestety takich ludzi, w sensie manipulantów, to jest w społeczeństwie dużo więcej, niż byśmy wszyscy chcieli. Oczywiście nie urządzają masakr w szkołach (poza kilkoma nastolatkami rocznie w USA, no i jakimiś terrorystami na bliskim Wschodzie) ale nieźle potrafią namieszać w niejednej rodzinie. Zwłaszcza takiej, co ją samo założą, niestety... plus praca, paczka znajomych itd itp. Zresztą szacuje się że 3% populacji to psycho-/socjopaci. W obecnych czasach pewnie jeszcze więcej...

PS. Lukrecjo, masz tak podobny gust do mojego (= interesujący), że pozwoliłem sobie wysłać zaproszenie. czasem brakuje mi inspiracji, co by tu za film obejrzeć :D

ocenił(a) film na 5
LucreciaLeVrai

Ja się z Tobą w ogóle nie zgadzam. To, że ktoś nie odbija piłki lub robi w gacie jeszcze nie znaczy, że jest psychopatą. On był nieposłuszny. Nieposłuszeństwo to nie jest psychopatia, podobnie jak umysł anty autorytarny, mimo że psychiatria czyli chroniony kartel, nagminnie taki wizerunek kreuje. Prawda, jesteś socjopatą, a wokół ciebie sami normalni i w związku z tym, bądź posłuszny autorytetom moralnym. Dlaczego słowo socjopata stosuje się tylko w stosunku człowiek vs społeczeństwo. Nigdy społeczeństwo vs jednostka, indywidualność itd. Te słowo nie istnieje, podobnie jak jatrogenia w medycynie. JATROGENIA - słowo magiczne, zapomnijcie o nim. W mediach go nie ma. Ha!
Kolektywizm - zaprzecza jednostce i krytykuje każdy rodzaj odstępstwa jako laicki rodzaj grzechu.

" Nie chciał odzwierciedlać uczuć matki." Bo może miał własne.Tak się czasem zdarza, przeważnie jak dziecko myśli po swojemu.
W tym filmie, matka jest tak samo zimna jak Kevin, ojciec jest przygłupem tylko siostrzyczka jest słodka. Zakładanie że Kevin jest psychopatą, bo kulki robi z chleba...Chryste, ludzie.
I tutaj najważniejsze. Rozwój.
Po pierwsze, nie dla każdego rozwój to droga autorytarna - nie chcą podporzadkować się regułom nie swojej gry. TO JEST POTRZEBA NIE CHOROBA.
Capote miał ataki padaczki przed lekcjami, dzieci mają ADHD - najnowszy wynalazek znużonej uległością psychiki. Te dzieci już zostały wyposażone w system obronny przeciwko...systemowi. Tyle że tego nikt nie szanuje, bo psychiatria tak jak i edukacja żąda całkowitego posłuszeństwa. Te chore instytucje nie mają żadnego mechanizmu autokrytyki. Także APA każe, APA wynalazła Ritalin, a więc tresujmy dzieci. ADHD to nie jest odpowiedź na martwy system edukacji, tylko ADHD to choroba itd. Bo my tak mówimy. I wszyscy to łykają, prostują swoje pokrzywione, patologiczne dzieci.

Jak pisałam już wyżej, jego matka była tak samo zimna jak on. Z tym, że grzebała mu po szafkach itd. Nie zauważyłam żeby on był psychopatą w czasie przed zabójstwami. A co do zabójstw. Jak mówię.
Terroryzm u dzieci powodują tylko i wyłącznie inni terroryści. Zabierz uczniom fantazję, mówiąc że to bzdury, ukradnij wyobraźnię - przekuj ją na twardy racjonalizm, jeszcze tylko bądź posłuszny w szkole - tankuj wiedzę tylko z dozwolonych źródeł, bo reszta jest nieprzydatna + rówieśnicy, którzy uważają że ta tresura to nauka i wiedza. I bardziej światli ludzie zwyczajnie traktują to jako atak, ponieważ dla nich nie jest to forma rozwoju tylko udupienie.
I mają rację. Tłum nigdy jej nie ma. Tłum po prostu depcze. Cegła w murze nie widzi muru. Nawet nie wie, że jakiś jest....
Niestety.

ocenił(a) film na 5
kejtnova

Nie zabił matki, bo była tak samo zimna jak on. Ojciec był tak kiepsko nakreśloną postacią, że trudno mi się ustosunkować do jego karykaturalnej postaci. Siostrzyczka była słodka i kochana. Ale w tych ich wzajemnych relacjach było coś tak groteskowego, coś tak odrealnionego... Bo zwyczajnie ja się do żadnej postaci nie przywiązałam, były kiepsko zarysowane. Papierowe. Naprawdę nie wiem co sądzić o kimś kto wciąga siostrze odkurzaczem włosy, a później ją zabija. Odpowiedź na to pytanie pozostaje dla mnie enigmą. Faktem jest, że oni wydawali się sztuczni, a Kevin nie. I reżyser to tak zaznaczył jakby chciał żeby widz tak myślał. Jego rodzina nie budzi sympatii widza, a później okazuje się, że ta rodzina ginie. Nie wiem co o tym myśleć. To bez sensu. Tak jakby zabicie, było próbą odzyskania wiarygodnych relacji. Te relacje były generalnie kiepskie, mdłe. A jego rodzina nie budziła zaufania. Nie wiem o co chodziło reżyserowi.

ocenił(a) film na 8
kejtnova

Widzę, że masz na pieńku z psychiatrią i autorytetami, ale w to wnikać nie zamierzam. Porozmawiajmy o Kevinie. ;)

Oczywiście, że toczenie kulek z chleba samo w sobie, czy odmowa zabawy z matką, czy nieposłuszeństwo w ogóle, nie są objawami psychopatii ani jakichkolwiek innych zaburzeń. Ale popełniasz jeden zasadniczy błąd. Tu trzeba patrzeć na całokształt relacji Kevina z matką i z otoczeniem, a ten całokształt jest dość jednoznaczny. Pokaż mi w filmie choć jedną scenę, w której Kevin wykazuje troskę o innych, empatię czy miłość - do matki albo kogokolwiek innego. I nie, nie mam na myśli tych scen, w których chłopak zachowuje się miło/grzecznie, żeby coś ugrać, manipulując otoczeniem. Nie przyjmuję też argumentu, że Kevin nie musi okazywać miłości czy nawet sympatii matce, bo matka "nie zasłużyła", nie sprawdziła się w roli rodzica. Ok, to miałoby sens w przypadku Kevina-nastolatka. Ale Kevin-małe dziecko? Naturalnym odruchem dziecka jest lgnąć do matki, a przynajmniej bać się konsekwencji nieposłuszeństwa - u Kevina tego nie widzimy, poza tą jedną sceną, w której matka łamie mu rękę - ale i wtedy Kevin natychmiast, dzięki manipulacji, obraca zdarzenie na swoją korzyść, zamiast przeżywać strach czy wyrzuty sumienia.

Wściekłość na rodzica czy bunt wobec zasad to rzeczy całkiem normalne, każdy człowiek je przeżywa, i to już w wieku jakichś dwóch lat. Ale większość ludzi jest oprócz tego także zdolna do miłości, czułości, a także lęku przed odrzuceniem. U Kevina - nope, tylko gniew, skupienie na sobie i świadoma manipulacja. Oczywiście, tu można się spierać, że przecież oglądamy Kevina oczyma matki, więc ten obraz może być spaczony, może gdzieś poza kadrem Kevin rozdzierająco łka w poduszkę albo ratuje puchate kotki. No ale: tylko ten obraz został nam dany i tylko na nim możemy się opierać; nie rozmawiamy tu o żadnych "a może" oraz "a co, gdyby".

Istnieje też zasadnicza różnica między "posiadaniem własnego zdania" a urządzaniem codziennego piekła matce i wreszcie masakry w domu rodzinnym i w szkole. Jak dla mnie, "nie zabijaj" i w ogóle "nie krzywdź bliźniego swego" to dość istotne reguły współżycia społecznego, którym jednak warto się podporządkować, nie sądzisz?

Btw, "Kevin" jest filmem amerykańsko-brytyjskim, a w tych krajach nacisk na indywidualizm jest akurat bardzo wysoki, zwłaszcza w Stanach. To są społeczeństwa, w których ceni się wybitne jednostki, a nie równa wszystkich do poziomu w imię reguł i "kolektywu". Tak więc z tym przedstawieniem filmu jako pochwały konformizmu bym nie przesadzała; tu raczej dochodzą do głosu jakieś Twoje własne doświadczenia w temacie.

ocenił(a) film na 5
LucreciaLeVrai

Ale ja nie zauważyłam żeby ze strony matki płynęło coś innego poza roszczeniami...Ona był zimna, a ojciec był zupełnie odjechany. Postrzeganie Kevina tylko przez pryzmat matka - dziecko, to redukcjonizm. Reżyser ukazał tylko negatywne strony obydwojga, także trudno mi się do tego ustosunkować. Matka nie była za ciekawą postacią, była zwyczajnie nijaka. Niewiarygodna. A jak mu szukała po szafkach - ten kawałek chyba szczególnie ci się podobał. Mnie się postać Kevina zwyczajnie podobała. Bo był czarnym charakterem i chyba o to chodziło reżyserowi, bo jego postać była zwyczajnie najlepiej napisana i zagrana, zresztą.

Moje autorytety są z gatunku marginalnego. To jest, krytykują i myślą samodzielnie.
A ci co popierają psychiatrię, szczególnie tą biologiczną są dla mnie ludźmi upośledzonymi. A ci co popierają język kliniczny zamiast poetyckiej wizji umysłu, będą ponosić wszelkie konsekwencje tego typu postrzegania w przyszłości.Ponieważ model kartezjańsko - teologiczny w tej chwili służy tylko i wyłącznie władzy, nie człowiekowi. Gloryfikuje się ego. A jak to mawiał mój ulubiony psycholog, gdy buduje się twierdzę ego, psyche zawsze pojawia się w roli najeźdźcy.
Także przyszłość tego systemu to tylko i wyłącznie psychoza.
To już jest psychoza i będzie coraz gorzej. Inaczej mówiąc, dzisiejszym bogiem jest rozwój i monoteizm, ciągłe zmartwychwstanie. Z tym że jak się neguje piekło (nie teologiczne), a to robi zarówno psychiatria jak i teologia to bądź pewna, że piekło upomni się o swoje.
I taka jest przyszłość. Dzieci będą coraz gorsze. To nie jest wynik ich złej woli, to jest psyche kolektywna, której nikt nie docenia, ponieważ kartezjański model rzeczywistości ją wykluczył, tak jak Junga itp.

A twoje doświadczenia to pewnie tresura, bo wiesz dużo o tresurze małych chłopców, hehe. Ale nie będę wnikać.

ocenił(a) film na 8
kejtnova

Podjazdów odnośnie tresury i grzebania po szafkach nie skomentuję.

Redukcjonizm jak najbardziej na miejscu. Powtórzę: możemy opierać się tylko na tym, co pokazał reżyser. A że uważasz, że pokazał źle i za mało, to już inna sprawa.

Cieszę się, że napisałeś, że Kevin był czarnym charakterem. Aż tak jednoznacznie bym go nie szufladkowała ("czarny charakter" kojarzy mi się z płaską, jednowymiarową postacią, której cała charakterystyka sprowadza się do "jest zły"), ale z Twoich wcześniejszych postów przebijał ton, że Kevin to jedyny dobry i normalny bohater w filmie, "dobry" w sensie moralnym, a nie, że dobrze zagrany. I to mi ostro zgrzytało.

Matka nie była dla mnie nijaka. Kwestia gustu. Fakt, potrafię lepiej wczuć się w jej położenie niż w położenie Kevina. Ale oboje ciężko mi się oglądało, żadne nie przedstawiało sobą miłego, ładnego obrazka.

Co do psychiatrii - nie demonizuję ani nie gloryfikuję. Myślę, że farmaceutyki bywają pomocne, wielu ludziom umożliwiają lepsze funkcjonowanie, ale nie sprowadzałabym człowieka do maszyny, a jego działania do prostej wypadkowej procesów chemicznych. Nie uważam się za upośledzoną, daruj sobie. Sądzę też, że skoro ludzkość jako taka przetrwała po drodze różne kataklizmy i zniewolenia, w tym te, które sama na siebie sprowadziła, komunizmy, faszyzmy, zorganizowaną religię itp., pewnie przeżyje i ten. Na "gorsze dzieci" narzekali już starożytni na glinianych tabliczkach. A świat jakoś się nie wali, wciąż też rodzą się jednostki wybitne, kwestionujące dotychczasowe zasady (czyli chyba coś, co chciałbyś widzieć), i to w każdym pokoleniu. Ale serio, tyle z mojej strony - nie mam najmniejszej potrzeby wdawać się w dyskusje światopoglądowe na Filmwebie.

ocenił(a) film na 5
LucreciaLeVrai

Nie uznaję słowa funkcjonowanie w odniesieniu do ludzi.
To nie ja pierwsza stosowałam "podjazdy".
Pozdrawiam.

kejtnova

Rozumiem, ze masz duże doświadczenie i wiedzę z zakresu psychiatrii, żeby ją negować? Spędziłaś z pacjentami z oddziałów psychiatrycznych dużo czasu i dokładnie potrafisz stwierdzić, skąd biorą się u nich takie lub inne zachowanie? I możesz powiedzieć ze stuprocentową pewnością, że psychiatria nie działa, jest szarlataństwem? I na pewno znasz sposoby, żeby "nawrócić" dyssocjalną, psychopatyczną jednostkę za pomocą pracy nad poetycką wizją umysłu?

ocenił(a) film na 9
kejtnova

Ja zrozumiałam to inaczej,ona chciała czegoś nauczyć Kevina,nie tylko go hodować, chodziła z nim do lekarza, uczyła, czytała... Wiele matek zostawia dzieci samopas,z nadzieją, że z czasem się unormuje. Ona się go bała,a nie była zimna. On ją zdominował. Zapewne gdyby miała psa, który wymaga tresury,pewnie by ją zagryzł. Taki typ osobowości.

ocenił(a) film na 7
kejtnova

"Nie zauważyłam żeby on był psychopatą w czasie przed zabójstwami."
Brawo, tekst jak ze wszystkich rodzinnych tragedii, czytaj "to była taka normalna rodzina, a ten chłopak taki grzeczny".
To zdanie, jest kwintesencją wszystkich Twoich wypowiedzi w tym wątku i dalszy komentarz byłby zbędny.

Kontynuując: "ojciec jest przygłupem" - skąd takie jednoznaczne stwierdzenie? Czyżby dlatego, że dla odmiany nie widział w Kevinie psychopaty i starał się tłumaczyć jego "indywidualne" podejście do rzeczywistości? Brzmi znajomo?

"Nie zabił matki, bo była tak samo zimna jak on."
Mistrzowska interpretacja, ten film był właśnie o tym, gratuluje...

PS Ten film nie był o ADHD, ani o teoriach spiskowych dziejów, ani psychologach czy psychiatrach, właściwie ich tam nie było, ot mały szczegół...

ocenił(a) film na 9
LucreciaLeVrai

Chciałam dodać kilka słów w odniesieniu do książki, ponieważ nie wszystko znalazło swoje odzwierciedlenie w filmie. W szczególności chodzi mi o scenę wywiadu, który Kevin udziela w więzieniu. Ten fragment książki, dosyć istotny w mojej ocenie, został w filmie pominięty. W filmie Kevin opowiada o swoich motywach i to na tyle. Tymczasem w książce w tej rozmowie po pierwsze przytacza słowa Evy na temat brania odpowiedzialności za swoje czyny. Eva kiedyś powiedziała mu, że Amerykanie mają to do siebie, że jak coś im się nie udaje/coś źle zrobią, obwiniają innych. Wtedy ostro z nią polemizował, a teraz praktycznie mówił jej głosem. Po drugie padło pytanie na temat rodziców. Kevin wyraził całkowity brak szacunku do ojca, tymczasem o Evie nie powiedział złego słowa. Wręcz zasugerował, że może nie jest idealna, ale nie należy jej obarczać winą za jego czyny. Z dumą mówił o jej osiągnięciach zawodowych i podróżach, a kamera wyłapała w kącie wymięte zdjęcie Evy, które przepadło w dniu kiedy Kevin zniszczył jej pokój. Ten fragment mnie najbardziej zastanawia. Wygląda to tak jakby skrycie Kevin szanował i podziwiał Evę. Czy kochał, trudno powiedzieć, ale nasuwa się interpretacja, że rzeczywiście próbował desperacko zwrócić na siebie jej uwagę. Dosyć wymowna jest tutaj scena, kiedy Kevin jadąc policyjnym autem po zatrzymaniu odwraca się i wpatruje w Evę, tak jakby liczył na jakąś określoną reakcję. Niewątpliwie miał też jakieś zaburzenia psychiczne i absolutnie nie można całą winą obarczyć Evy, ale pozostaje pytanie czy gdyby obdarzyła go bezwarunkową miłością, miałoby to wpływ na jego osobowość? Może jego wrodzona nienawiść do otoczenia po prostu zostałaby inaczej ukierunkowana?

ocenił(a) film na 7
immaqueen

Nie wszystkie matki kochają bazwarunkową miłościa,jedne mniej drugie bardziej zapominamy o matkach,które mają po kilkanaście dzieci i nie maja czasu się "cackać"z każdym dzieckiem co nie znaczy,że ich nie kochają po prostu Kevin miał to wpisane w geny i nic by tu nie zmieniło,jeden ma garbaty nos,drugi krótkie nogi a Kevin miał zrytą psychikę jedynie matka mogła szybciej i zdecydowanie zareagować na jego występki w dzieciństwie.

aronn

Zwróciłabym również uwagę na wytrzymałość psychiczną mamy (rodzica).
Zapraszam do wyłącznej opieki 24h/dobę dziecka, które na przykład ma kolkę i płacze prawie cały czas.
Ciekawe kto z forum tego doświadczył i choć przez chwilę nie popadł w zwątpienie. Wtedy człowiek zastanawia się: czy jest dobrym rodzicem, czy da radę, w co on się wpakował, myśli, że nie da rady i nie nadaje się dna rodzica.

jasminum27

No to trzeba było wynająć opiekunkę. Matka według filmu bardzo poskromiona, nie widziałam w niej spontanicznej radości jeżeli chodzi o syna. Wszystko interpretowała na jego niekorzyść, nie dopuszczała możliwości, że być może coś w jego zachowaniu jest przypadkowe. Żyła skupiając się na nim, a jednocześnie była emocjonalnie daleko. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że może by było nawet lepiej jakby na jakiś czas odeszła i zostawiła syna z ojcem, ciekawe jak wówczas by się zachowywał. Może taka separacja byłaby dobra dla obojga. Scena z piłką jest okropna, ona się tak stara, wymusza uśmiech, wymusza entuzjazm, ale tak naprawdę go tam nie ma, stara się, aby syn odpowiedział na jakiś bodziec, to nie jest zabawa tylko przymuszona nauka, z tyłu głowy jej chodzi " no daj ten impuls, naucz się". Trzeba było machnąć to, raz odpuścić i wziąć dzieciaka na spacer, jakoś rozerwać. Psychologia już dawno dopatrzyła się, że są matki, które bardzo chcą kochać swoje dzieci, ale nie umieją, coś w nich im przeszkadza. To, że bardzo chcą sprawia, że bardzo się starają, pilnują, aby dziecko osiągało dobre wyniki w szkole, było zadbane i ładnie ubrane, miało jedzenie i pokój wyglądał ślicznie, ale tak naprawdę nie ma miejsca w tym dla dziecka, na jego uczucia, emocje, dorastanie, zdanie. Wiem, bo ja tak miałam. Wystrój pokoju nawet nie mógł być po mojemu, po szkole z mamą ślęczałyśmy nad książkami, a jak coś nie wychodziło to odbywały się sceny. Tylko raz na tyle mama straciła cierpliwość, że czegoś nie rozumiałam, (kurdę pamiętam w 2 klasie nie mogłam zrozumieć materiału z matmy z 3 klasy, co to jest x), że zaczęła mnie dusić, a potem powiedziała, że to był żart. Myślę, że w filmie akurat Eva bardziej się stara niż moja mama jeżeli chodzi o "wymuszenie" pozytywnych emocji. Jeżeli chodzi o córkę, to kocha ją owszem, tutaj nie musi się zmuszać, ma nawet inne, bardziej swobodne ruchy ciała. Dziecko bardzo wyczuwa nawet nie rozumiejąc co to jest takie subtelności, moja mama np. robiła bardzo przykre miny, przez uśmiech tak naprawdę przebijała się złość. Próbowała mnie głaskać po główce, uśmiechała się, przytulała mnie, a w sobie ziała nienawiścią, przyznała mi się nawet kiedyś, że nienawidziła mnie jak byłam dzieckiem, a ja dobrze pamiętam ten uśmiech przez złość. Eva dużo subtelniej to pokazuje, nie wiem czy taki był zamiar reżysera, ale wyczułam tę subtelność, być może przez własne doświadczenia, a może tylko dopasowuję sytuację do własnych doświadczeń, bo trudno mi mówić w oderwaniu od tego, ale ja tak to właśnie widzę. To najlepsze warunki do rozwinięcia się osobowości psychopatycznej. Genetyka też ma tu udział, nie wszyscy przecież w takiej rodzinie będą zabijać, ale on miał takie uśpione predyspozycje, które pod wpływem różnych bodźców ze środowiska się ujawniały (ekspresja genów), gdyby jego sytuacja wyglądała inaczej możliwe, że pozostałyby uśpione na zawsze, tak jest ze wszystkimi chorobami psychicznymi, a w dużej mierze też fizjologicznymi. Sylvia to drugie dziecko Ewy jest już po jakiś przejściach, być może Eva bardziej dojrzała do macierzyństwa, jest w innym momencie życia i to inne dziecko. To, że kocha się jedno nie znaczy, że koniecznie trzeba kochać wszystkie swoje dzieci równo. Druga kwestia na którą zwracają dziś uwagę neuropsycholodzy to, że środowisko prenatalne i niemowlęctwo ma także duży udział w kształtowaniu się człowieka. Ja się temu wcale nie dziwię. Popatrzcie na zwierzęta, szczególnie te bardziej rozwinięte czyli ssaki, jak chronią swoje małe i ile czasu im poświęcają. Im potomstwo jest młodsze tym więcej opieki, zwierzęta właściwie rezygnują z zaspokajania swoich potrzeb na korzyść potomstwa, ale im potomstwo jest starsze tym bardziej rodzic zaczyna się izolować i powracać do swojego życia aż w końcu zazwyczaj zupełnie pozostawia podrostka samemu sobie, kiedy ten już umie zadbać o siebie. Jesteśmy tworami ewolucji, warto się więc przyjrzeć temu zagadnieniu.

ocenił(a) film na 9
immaqueen

Rozwiązaniem nie była tu bezwarunkowa miłość,ale dominacja nad Kevinem. Tylko surowi rodzice byliby w stanie go okiełznać. Ona była za dobra.

LucreciaLeVrai

Zgadzam się w opinią, iż ona kochała swoje dziecko. Na przykładzie więzi z córką widać, iż ich relacje były normalne - pełne miłości i troski. Te same zachowania w relacji z Kevinem nie przynosiły spodziewanego efektu.
W przypadku dzieci normalne jest iż powielają zachowania rodziców tzn. na uśmiech rodzica, odpowiadają uśmiechem. Ich zachowania cechuje próba powtarzania zachowań mamy czy taty. W przypadku Kevina brak było próby nawiązania kontaktu.
A sceny z dzieciństwa Kevina (np. scena z piłką) mrożą krew w żyłach. Chyba każda kobieta, która zostaje matką obawia się iż jej dziecko może być takie. Mimo starań niestety jej syn nie odwzajemnił jej miłości.
A to że na początku to była nieplanowana ciąża. Wiele razy się tak dzieje, a jednak z takich rodzin nie wywodzą się psychopaci.

Obwiniałabym raczej tutaj ojca, jego brak wiary w słowa głównej bohaterki. Zapatrzonego w swojego syna, nie widzącego problemów, które dostrzeże osoba, która z dzieckiem przebywa najwięcej.

LucreciaLeVrai

Faktycznie nie miała wielu możliwości poza psychiatrą dla tego psychopaty. Ale ta dziewczynka była kochana. Biedne dziecko nie było nawet świadome, że jej brat jest tak zły. Takich ludzi powinno się separować od społeczeństwa, żeby wyeliminować zagrożenie. Znam jedną taką osobę - jak Ci nie zaszkodzi, to nie pomoże, bo lubi patrzeć jak cierpisz. Przy każdej okazji szkodzi wszystkim i wszystkiemu, manipuluje wszystkimi bez wyraźnego powodu, chyba dla samej własnej wypaczonej przyjemności. Było już głodzenie psa (Nie wyniesie mu jedzenia, bo jej się nie chce - i piłuje dalej paznokcie księżniczka). Jak już ta osoba zostanie złapana i skonfrontowana z poszkodowanymi przy swoim Ojcu (Musi przy nim zachować pozory, bo on daje kasę), to jest taka biedna, niewinna, ojoj. Ale jak on nie widzi, to diabeł wcielony. Ma teraz 26 lat, drugie dziecko w drodze - bieeeedne to dziecko w drodze, bo to pierwsze jest jak mamusia. Tak ma 3 lata i już widać takie rzeczy, bo sam mam 3 miesiące starszą córkę i jest bardzo wrażliwa, jednak oddać z plaskacza już potrafi (musiała się jakoś bronić w żłobku i się nauczyła :)). Poza tym widzę tyle dobrych i życzliwych dzieci na placach zabaw, że mam pewność, że takie rzeczy widać już od małego. Zgadzam się z tym, że dzieci są dobre, pełne wiary, zaufania i nadziei. Jednak czasem rodzi się "to", diabeł wcielony żyjący tylko po to, by siać zamęt w życiu innych ludzi, zapatrzony w siebie element, indywiduum przeczące wszelkim normom społecznym. Już od samego początku i to się nie zmienia nigdy u socjopaty. Taki albo zabije, albo nie zabije, bo nie będzie miał akurat takiej potrzeby lub będzie się bał odpowiedzialności.

LucreciaLeVrai

zobacz sobie Ted Talk z matką tego school shootera z Columbine High School

ocenił(a) film na 8
marcin_lendzion

A wiesz, że nawet to już kiedyś oglądałam? Dobra rzecz, warto. Dzięki za linka, niech inni też skorzystają.

LucreciaLeVrai

https://www.youtube.com/watch?v=BXlnrFpCu0c

ocenił(a) film na 6
LucreciaLeVrai

Naprawdę przeraża mnie zrzucanie odpowiedzialności na matkę w momencie kiedy jednoznacznie pokazywane są sytuacje pokazujące, że Kevin jest jednostką psychopatyczną.. Jedyną jej winą jest tylko i wyłącznie to, że nie był pod opieką psychiatry.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones