jutro ma być na telewizji trwam. Liczyłam, że coś tu przeczytam ale nic nie ma...

Film momentami mnie trochę nużył. Można by go streścić w jednym zdaniu, dlatego powstrzymam się od szerszego komentowania, z uwagi na tych, którzy chcieliby oglądnąć. Wspomnę jedynie: chapeau bas dla Laith Nakli :-D Filmu jednak nie polecam.

Oglądnąłem i szczerze powiedzawszy średnio przypadł mi do gustu.
SPOILER ? Troszkę chyba zbyt bajkowo to wszystko zostało stworzone w kreacji wielkiej miłości w ciągu 10-ciu godzin. Irracjonalne zachowania bohaterów, główny bohater być może ma przejść przemianę, ale raczej wychodzi na zarozumiałego bogacza. Drugorzędny wątek pastora z kobietą tak jakby nie dokończony, wręcz nie napoczęty. Oraz kreacja byłego głównej bohaterki - czy ona w ogole była komuś potrzebna? KONIEC
Generalnie odniosłem wrażenie, że film ten został stworzony bez pomysłu. Bez polotu, ale dla zabicia czasu można oglądnąć.
Edit: uprzedzam, że film w całości oglądnałem po angielsku, bo napisów nie ma.