Przede wszystkim poznajemy kolejny kawalek historii (za to wielki plus).
Troszke za bardzo wszystko poslodzone, ubarwnione (zwlaszcza gra aktorow) ale to typowe czesty zabieg amerykanow (a raczej to wina ich mentalnosci). Poza tym atak w koncowce wygladal jak fajerwerki w nowy rok.
Reszta bez zastrzezen, jedynie jakos M.Keaton do tej roli mi nie pasowal (zagral jak zawsze dobrze i lubie go) ale tutaj raczej widzial bym mniej komercyjna twarz..
Pod koniec filmu stwierdzilem ze i muzyka jakos dziwnie znajoma, zapachnialo Gladiatorem - i tez mocno sie nie pomylilem - Jablonsky pod nadzorem H.Zimmera.
Film niezły,temat ciekawie przedstawiony ale, filmowi brakowało tego elementu napięcia i oczekiwania które udzieliło się rzeczywistym postaciom, biorącym udział w pokazanych wydarzeniach.