Saoirse Ronan była aktorka, ktora swoimi dotychczasowymi decyzjami aktorskimi pozwoliła uwierzyć w swój talent. Jako Florence była bardzo specyficzna - faktycznie zimna, lekko przestraszona. Partnerujący jej Billy Howard to pomyłka. Kompletnie nie czułam tej postaci, a sam aktor przypominał mi wizualnie Sama, ktory biegnie do Mordoru...
I cóż z tego, ze mamy chłodna i szara Anglię? Nie czytałam ksiazki, a czuje wiele niedopowiedzen, wiele wątków które zostały ucięte, a do samego filmu nie wrócę...
Mnie potwornie irytowało wszystko w Edwardzie w dniu ślubu, ale w retrospektywach i scenach późniejszych już nie przeszkadzał. Więc powiedziałabym raczej, że aktor zagrał świetnie, tylko jego bohater był wnerwiający.