PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=6464}

Na rozstaju

Intersection
5,9 2 046
ocen
5,9 10 1 2046
Na rozstaju
powrót do forum filmu Na rozstaju

W tym przypadku - sztuki filmowej.... `Les Choses de la vie' to jeden z najlepszych filmów
francuskich i chyba najlepszy film Sauteta. Ten pan reżyser, nijaki Rydell to zdecydowanie
nie jest Sautetem, natomiast Ryśka Gere i Lolę Davidovich od Michela Piccoli i Romy
Schenider dzielą pod względem aktorskim lata świetlne... W całości otrzymujemy
amerykanskie dzieło będący jakimś wypłukanym glutem w porownaniu do oryginału. Ale to
było wiadomo od początku, że przeróbkę doskonałego `Les Choses...' można tylko
spierdolić. No i po co w ogóle było coś takiego produkować? Kpina...

Cpt_Spaulding

Dokładnie tak- ale Amerykanie wiele filmów schrzanili w podobny sposób.

Franio

Przykład: arcygenialny ,,Tajemniczy blondyn w czarnym bucie'' i dobry ,,Człowiek w czerwonym bucie''.

ocenił(a) film na 5
Franio

Niestety

ocenił(a) film na 5
Cpt_Spaulding

Zgadzam się co do amerykańskich wersji a propos tego filmu ale "Klatka dla ptaków" jest znacznie lepsza w wersji z G.Hackmanem. Wracając do...wyszło bez klimatu,a S.Stone w ogóle nie zagrała,ona tam po prostu była. Szkoda takiej fabuły dla nich wszystkich.Scena wypadku była ok, ale lepiej obejrzeć francuskie "Okruchy życia" a do tego nigdy nie zaglądać.

hermother

Akurat miałem przyjemność obejrzeć w niewielkim odstępie czasu oryginał i tą tanią podróbkę, którą niedawno pokazywała TVP. Wyszło po prostu straszne, amerykańskie romansidło, a był piękny francuski film z sensem.

ocenił(a) film na 2
1mariusz1

Nie wyszło!
Od chichoczącej Sharon do zbolałego Richarda - snuj niemożebny.Szkoda Mercedesa. 2/10.Good night and good luck, esforty.
P.S.Ale z postulatem autora wątku obchodziłbym się ostrożniej.

Cpt_Spaulding

A ja sobie pozwolę się z Tobą nie zgodzić :-)...

Sztuka wyzwala emocje, porusza zmysły... i bardzo wątpię, aby wszyscy nadawali na tej sami, mieli podobną wrażliwość czy aby poszukiwali w niej tego samego.
Pomijam już sam fakt upływu czasu na dzieło sztuki: kiedy zmienia się widz (i jego doświadczenia), środki wyrazu czy przekazu, gusta...
Inaczej dzieła Mozarta, Verdiego czy Czajkowskiego NALEŻAŁOBY wystawiać tylko w la Scali, Covent Garden czy Met - no bo wystawienie arcydzieła w mniej znanym miejscu, w gorszej obsadzie, scenografii czy reżyserii: byłoby PROFANACJĄ.
A przecież scen, kin, kabaretów czy teatrów są na świecie tysiące... i na tym też polega wartość i fenomen jakiejkolwiek gałęzi sztuki, że dostęp do niej - jest ogólnodostępny... że TO SAMO możemy przeżyć/obejrzeć/wysłuchać: w różnych wersjach, w różnych wykonaniach, w innym miejscu czy kulturze...

A co do samego filmu?
Zakładam, że rzeczywiście Na rozstaju jest gorszy od Okruchów życia (chyba zacząłem go kiedyś oglądać, ale przerwałem emisję...a jeśli obejrzałem, to dawno temu i bardzo słabo go kojarzę)... co jednocześnie NIE WYKLUCZA, że sam w sobie film amerykański - jest filmem DOBRYM.
Nie jest to oczywiście arcydzieło (przecież nie każde dzieło sztuki musi nim być, aby uznać je za "wartościowe"), ale obejrzałem film z dużym zaciekawieniem i zadowoleniem.
I piszę te słowa przede wszystkim jako WIDZ, a nie jako krytyk :-) ...

A po tworzyć takie dzieła, które są gorsze od oryginału/wcześniejszej wersji?...
Ano choćby po to, by zobaczyć ulubionych aktorów/artystów: w innych rolach/wcieleniach.... by przeżyć inne emocje czy by ulec innym refleksjom, niż poprzednio... czy wreszcie: by zobaczyć Jennifer Morrison sięgającej Sharon Stone - do brody ;-)....

ocenił(a) film na 1
dubler

Przeczytałem. Zostaniemy przy swoich zdaniach. Głownie dlatego, że o czym piszesz może EWENTUALNIE przejść w przypadku mocno niszowych i bardzo starych jednocześnie produkcji, ewentualnie filmów półamatorskich, za ktÓrych remake bierze się po wielu latach wielkie studio. W tym przypadku mamy sytuację całkowicie odwrotną: z absolutnie kultowego i wybitnego w swojej prostocie filmu Clauda Sauteta po 23 latach od jego produkcji zrobiono typowe amerykańskie GÓWNO, jeśli porównać to do oryginału. To tak jakby 15 lat temu włosi zrobili sobie remake "Ojca Chrzestnego" albo brytyjczycy zrobili sobie od nowa "Czas Apokalipsy". Ot, tak, dla przypomnienia i dla wsadzenia swoich aktorów w ten sam scenariusz. Dla mnie: absurd i filmowa profanacja. Ale, każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Ja TEGO TYPU rimejki spuszczam. Flusz!

Cpt_Spaulding

Zgadzam się, że wielu filmów nie powinno się robić remake-ów... ale przecież robi się je.
I dodatkowo twórcy i aktorzy zdają sobie sprawę, że najczęściej nawet nie zbliżą się poziomem: do pierwowzoru.

Ale zwróć też uwagę choćby na fakt, że remake może być dziełem ŁATWO sprzedawalnym i kasowym.
Po pierwsze: dzieło uznane jakoś tam już w świadomości widowni funkcjonuje: częściowo zna się/pamięta fabułę, głównych bohaterów, miejsce i czas akcji...
I jeśli się usłyszy: to remake uznanego dzieła - to choćby dla dokonania porównań (bo film już jest "znany") publika gotowa jest pójść do kina...

Po drugie: świat się zmienia... i chodzi tu przede wszystkim o to, że bardzo rozwija się technika (i ulega degradacji mentalność i wrażliwość ludzka).
Kiedyś "trzeba" było przeczytać "Pana Tadeusza" lub "Przeminęło z wiatrem", aby zaliczyć tę lekturę, lub mieć możliwość porozmawiać o takim dziele w towarzystwie.. dziś czyta się ściągę lub ogląda film (i taka "kalka" - nie musi być arcydziełem czy wystarczająco wierna oryginałowi).

Po kolejne: filmy tworzy się dla widza współczesnego, a nie dla tego, który obejrzy film za lat 30 czy 50...
Jak myślisz: jak wielu widzów (tzw. przeciętnych) chciałoby coś obejrzeć, gdyby dowiedziało się, że ma obejrzeć film: niemy, czarno-biały czy w słabej technicznie kopii (nawet i perełkę)?
Ze swoich obserwacji podejrzewam, że nie więcej, niż ok. 30-40% - bo ludziska wolą dzisiejsze gnioty (ale dlatego choćby, że znają aktorów, lepiej rozumieją użyte środki i techniki, akcja dotyczy ICH czasów itd. itp.) ...
Niestety: obecny widz, karmiony medialno-telewizyjno-serialowym szajsem nie jest widzem wymagającym, nie jest widzem WRAŻLIWYM - stał się wszystko/gówno jadem ładnie podanej papki, a nie filmowym smakoszem...

Dlatego też podejrzewam, że filmów naprawdę ponadczasowych było i będzie niewiele... i to często będzie zdanie krytyków i znawców filmu, a nie widzów...
Co nie znaczy, że remake tego czy innego arcydzieła co jakiś czas nie powstanie (tytułów przez Ciebie wymienionych: raczej na pewno NIE)... i może nawet czasami się uda osiągnąć zamierzony przez artystów efekt.
Ale gdyby nawet tak nie było, to i nie dziwota: poprzeczka przez pierwszych twórców/aktorów została zawieszona baaaardzo wysoko... a wszak niecodziennie - bije się rekordy świata :-)

ocenił(a) film na 1
dubler

Absolutnie nie akceptuję takiego sposobu zarabiania pieniędzy poprzez robienie nowszych podróbek starszych (coraz częściej jednak niezbyt jeszcze starych filmów). Film nie starzeje się do poziomu śmierci przez 20 lat, to dla mnie całkowity absurd. Kwestie, o których piszesz, tj. walka o nowego widza, itd. należy -- wg mnie -- wygrywać JEDYNIE poprzez stałe przypominanie starszych filmów w każdej możliwej formie -- TV (w tym puszczanie dzieł filmowych w okresie najwyższej oglądalności, również na płatnych stacjach komercyjnych), regularne organizowanie seansów filmowych, itp. To jest dla mnie JEDYNY dopuszczalny sposób walki o nowego widza dla starszych filmów. One się bronią same, nie trzeba (= nie wolno) ich robić od nowa, bo wychodzi gówno. W najlepszym razie kicz, albo parodia oryginału. Oglądając "Okruchy życia" ogląda się Romy Schneider i tlące się lub gasnące i ważne w tym filmie papierosy, a nie nowoczesne efekty specjalne zastosowane przy ulepszonym wypadku samochodowym. Nie mam litości dla TEGO TYPU rimejków i najchętniej rzuciłbym je na pożarcie wygłodzonym psom niczym Kim Dzong Un swojego wujka.

ocenił(a) film na 7
Cpt_Spaulding

Remake czy sequel jest po prostu formą sztuki filmowej. Często remake czy sequel nie dorównuje pierwowzorowi, np. "Noc żywych trupów" z 1968 roku jest znacznie lepszym dziełem niż to z 1978. Podobnie jest z "Piątkiem 13-ego" czy z "Halloween".
Jednak kino bez remaków i sequeli byłoby niczym świat bez herosów.

ocenił(a) film na 5
Cpt_Spaulding

To tak samo jak z Dniem szakala i Szakalem. Po co poprawiać od nowa coś, co było doskonałe... rzeczywiście bezsens

major_xx

A także z "Widmem", "Nikitą" i "Taxi". Ale jedni wolą francuską kuchnię, inni hamburgery z MacDonalds'a.

ocenił(a) film na 5
marjo

No fakt

ocenił(a) film na 7
marjo

Racja. Ja akurat wolę hamburgera. Film był dobry. Muzyka od początku mi się spodobała, a sam film wciągnął mnie do samego końca. Dobrze, że nie ma tego zakazu, o którym pisał załorzyciel tematu, bo francuski odpowiednik wydał mi się jakiś taki denny od samego początku i przerwałem oglądanie. Pozdrawiam.

Cpt_Spaulding

Nie można uogólniać. Wiele produkcji zrobiono niepotrzebnie i z dużo gorszym skutkiem - zgoda, niemniej niektóre remake'i były całkiem dobre, np. Przylądek Strachu Scorsese na podstawie pierwowzoru z G.Peckiem. Ostatnio tez oglądałem Ucieczke gangstera, z miesiąc temu 20 lat nowszy remake, a wczoraj pierwowzór, nie uważam, że różnica jest jakaś wielka między oryginałem, a pierwowzorem, bawiłem się na obu filmach równie dobrze, a nie jestem jakimś filmowym laikiem.
Zgadzam się jednak, że za niektóre filmy nie nalezy się tykać. Te które podałeś, Czas Apokalipsy czy Ojciech chrzestny, trudno sobie nawet wyobrazić w innej wersji. Ale to filmy "święte" dla kinomanów. W przypadku nieco luźniejszych produkcji ja bym się tak nie spinał.
Wiele ludzi niestety nie ogląda oryginałów, nie ogląda klasyków, niekiedy z zasady, że "nowe jest lepsze" i takie podejście nie pomaga nikomu w filmowej edukacji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones