Piękny film. Wstydzę się przyznać, ale w czasie oglądania leciały mi łzy. I
to nie z powodu miłości Justyny i Janka, ale w czasie fragmentów
dotyczących mogiły powstańców i samej sceny pożegnania oddziału. I kiedy
było o Janie i Cecylii. Troszkę drażniło mnie słownictwo, niektóre
wyrażenia, czy składnia z archaicznej polszczyzny, ale teraz mi to już nie
przeszkadza. Książki nie czytałam, ale teraz chciałabym. W ogóle z
twórczości Orzeszkowej czytałam tylko "Chama" i to jako małolata. Chyba jej
wtedy dobrze nie zrozumiałam, ale i tak zrobiła na mnie wrażenie. PS.
wszyscy tam grali wspaniale, a obok głównych postaci podobały mi się; Maria
Nowotarska (matka Zygmunta Korczyńskiego), Renata Kretówna (żona tego
idioty Kiryły) i Renata Husarek (Jadwiga Domuntówna). Zresztą, co ja tu
wypisuję, wszyscy byli świetni, nawet w rolach epizodycznych. Kończę, bo
czuję że dostaję "globusa" :)
Wydaje mi sie , że nie masz sie czego wstydzić, bo nie każdego Polaka tak wzniosłe i wspaniałe sceny o jego ojczyźnie i dawnych (lepszych) czasach wzruszają , dlatego to oni powinni sie wstydzić ... A co do książki jest doskonała pod kazdym względem i polecam ją każdemu kto czuje się Polakiem , gdyż podsyci ona poczucie tożsamości narodowej i stanie się przyjacielem każdego kto tęskni za tamtymi czasami ...
mym zdaniem ta archaiczna polszczyzna tylko dodaje wartośći dziełu bo wiernie coś odzwierciedla i tyle