Oglądałam go dziesiątki razy i za każdym razem jestem zachwycona parą głównych bohaterów. Wyjątkowo piękni, podobnie uparci duszą w zarodku miłość. Oboje niepokorni wolą się unieszczęśliwić, niż poddać. Niesamowice klimatyczny film o metaforycznym tytule. Bukowski jest powściągliwy w swojej grze, pozornie obojętny i nonszalancki. Trzepiecińska jest nieco sztywna, choć zdarzają się jej chwile spontanicznej naturalności. Urodą w tym filmie przebija moim zdaniem wszystkie polskie aktorki. Spośrod pozostałych aktorów podoba mi się także kreacja Wodza oraz Biedrzyńskiej. Słabą stroną są dialogi, ale to ma małe znaczenie w wymowie ogólnej filmu. Czarujące kino jeżeli coś takieego w ogóle istnieje :)