Jak to u Cronenberga. Dziwacznie, obleśnie i... wspaniale. Film jest niezwykle oryginalny i mocno zakręcony. A ja bardzo lubię takie filmy :)
W dobie ogromnej ilość przeciętnych filmów które zasypują kino, propozycja Cronenberga musi robić wrażenie. I robi. Gadające karaluchy, mutanty, wojna robaczanych wywiadów i inne cuda, a to wszystko w jednym filmie. Filmie, który powinno się obejrzeć kilka razy. No i ten zaćpany, schizowato-paranoidalny klimat!
Na pewno "Nagi lunch" nie jest obrazem łatwym, ale jeżeli już wczujesz się w atmosferę filmu - niezapomniane doznania gwarantowane.
PS Gdzie można dostać taki specyfik na karaluchy? ;)
Film jest profetyczny wobec ostatnich wiadomości z kręgu producentów dopalaczy.
Te gadające maszyny do pisania,wielkie jak stół karaluchy... Chciałoby się powiedzieć, że scenariusz, o ile nie narodzony we wnętrzu jednego z nich to przynajmniej tam przechowywany.W jednej z recenzji porównuje się Cronenberga do Burtona.Myślę, że błędnie.
Burton to jednak esteta trzymający się granicy dobrego smaku po właściwej stronie. Cronenberg tę granicę przekracza wielokrotnie, ale też kino jest takim medium, w którym owo przekraczanie jest uprawnione.Bil Lee w kreacji Wellera jest wybitny, nie potrafię sobie wyobrazić w tej roli nikogo innego.Oglądając drugi raz łatwiej było mi zanurzyć się w tę wizję, odrzucając na czas spektaklu nawyki, lżejszego, a jakże, poruszania się po płaszczyźnie stereotypów.Ode mnie 7/10, choć wiem, iż film wymyka się stosowaniu klasycznych kryteriów oceny.Ukłony, esforty
Pamiętajcie, ze Burroughs to wszystko "wymyslil" ..i z wielkiego chaosu urodził się drugi chaos- Naked lunch. Ja mam do filmow Cronenberga niejednoznaczny stosunek, np. czasem kicz nie jest "fajnym kiczem". Nie biorę pod to kryterium Nagiego lunchu !
Ksiazka jest duuuzo bardziej surrealistyczna i po prostu szalona. Ale widze, ze przynajmniej w tym watku piszacy wiedza o co chodzi :)
@ La_Pier : nie musisz stosowac wyimaginowanego - metaforycznego specyfiku na karaluchy, by osiagnac "odmienny stan swiadomosci" :] ale to nie to forum.
Najlepszym lekarstwem świata jest dobry seks. W aptece, bez recepty ;) A na poważnie, chyba zaraz sobie łyknę Jacka Danielsa, bo stoi, stoi i sobie tak zupełnie bezczynnie stoi na półce ;)
Brawa dla Burroughsa, bez niego ten film by nie powstał, a władze Filmebu nie chcą zrobić bazy książek, ale przez bite 2 miesiące, jak opętani nawijali o piłce nożnej, która z filmami ma dużo, dużo mniej wspólnego. W zasadzie to tyle, co nic.
@karzyna9, Bardzo dobrze, że masz ambiwalentny stosunek do obrazów Cronenberga, świadczy to chyba o tym, że gość potrafi swoimi filmami dać widzowi do myślenia, obojętnie już, czy jest to szokowanie, czy coś głębszego, wyrwanie widza z życiowego letargu. Cronenberga uwielbiam, ale to chyba nie jest żadna tajemnica :)
Seks jest przereklamowany, Jack Daniels, w zasadzie, też. Za to kino i literatura wyrywały mnie znacznie częściej... Sprawiają, że świat staje się do wytrzymania.Co do ,,Naked lunch" stawiam na Cronenberga, wolałem to obejrzeć niż o tym przeczytać.