Ten fragment kiedy Cloqet w postaci olbrzymiego parecznika gwałci tego młodego geja w klatce na papugi powinna przejść do klasyki kina.Po prostu wymiotła mnie, zaskoczyła, wywołała gęsią skórę.To było dobre.Sam fil określę tak:Burroughs + Kafka = Cronenberg.Pokręcony, niezrozumiały, ale na swój sposób frapujący.Narkotyczna psychodelia w starym stylu.
Mnie ta scena cholernie zniesmaczyła. Cronenberg pojechał do samego końca, czego nie mogę pochwalic, bo film po prostu nie trzymał mnie w napięciu, a pod koniec wręcz poczułem zażenowany. Ja wiem, że książka jest kultowa, ale pewnych rzeczy lepiej nie pokazywac aż tak dobitnie na ekranie - mnie to odrzuciło, chociaż sam klimat i aktorzy - na plus.
Rozumiem, że pewnych rzeczy może nie należy pokazywać (choć zakrawa mi to na cenzurę), ale tu granica nie została przekroczona moim zdaniem. Zresztą niby gdzie?
Nie mówi się o granicach, bo każdy ustala własne. Ciężko narzucić innym, że coś było zrobione subtelnie,
podczas gdy odbierają to wulgarnie. W każdym bądź razie nie ważne jaka ta scena była, na pewno wywiera
ogromne wrażenie i zdecydowanie powinna wejść do klasyki kina.
wyspoilerowałeś w temacie stary ;d Ale mam pytanie bo tutaj kwestie robali itp. są w filmie są. Nie chce opisu fabuły czy czegoś. Tylko mam jedno pytanie.
Czy osoby z arachnofobią mogą film oglądać ????
Mogą. Najwyżej uciekną sprzed ekranu. Parę robali (i to na ekranie) to nie pająk nad łóżkiem. Pozdro.
Mocna, obrzydliwa scena, idealnie pasująca do całej atmosfery filmu. Tylko Cronenberg mógł takie coś nakręcić :)
Cronenberg nie ma wcale monopolu. Już Carpenter w z 10 lat młodszym The Thing używał podobnych efektów i motywów.
A co do sceny to na pewno mocna i raczej dobra, ale też i nieprzyjemna. Dobra bo pasująca do całego filmu, ale jednocześnie obrzydliwa i hm gorsząca, bo wiążąca seks z bólem, okrucieństwem i cierpieniem z jednej strony a egoistyczną i makabryczną satysfakcją z drugiej. Tak: makabra to słowo które najbardziej do sceny pasuje.
Ale u Carpentera w "Coś" nie było pokazanej kopulacji z istotą z kosmosu. Gdyby "The Thing" zrealizował Cronenberg, to kto wie.
Co do sceny w klatce na papugi - to po prostu takie jakby sado-maso (choć chyba nie do końca, bo nie wiemy, czy Kiki czerpał radość z takiego traktowania przez swojego "partnera"). Nie każdemu musi odpowiadać taka forma intymnych kontaktów. Ale Cronenberg ma to oczywiście gdzieś i robi swoje.
Ale najlepsze i tak były słowa wypowiedziane przez Petera Wellera tuż przed samą sceną w klatce: "Go see the fu*king parrots, Kiki".
No i chłopak poszedł.
PS "Trochę za ostro pojechałeś/aś :|, jeśli brakuje Ci słowa polecamy synonimy.ux.pl"
Pajace ocenzurują nawet kwestie z filmów w języku angielskim Puknijcie się cenzorzy w te wasze kompletnie puste łby.
Precz z cenzurą na Filmwebie! Precz z komuną!